Zmiana na stanowisku doradcy prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego

22/2018
23.03.2018
22 marca prezydent Donald Trump zapowiedział nominację Johna Boltona na stanowisko swojego doradcy i szefa Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Będzie on już trzecim prezydenckim doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, po generałach Michaelu Flynnie i Herbercie Raymondzie McMasterze. Nominacja jest kontynuacją zmian w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa USA, zapoczątkowanych przez odwołanie Rexa Tillersona ze stanowiska sekretarza stanu.

Kim jest nowy doradca prezydenta Trumpa?

Bolton do niedawna był komentatorem kanału Fox News i reprezentuje nurt tzw. neokonserwatyzmu w polityce zagranicznej USA. Poza karierą prawniczą pełnił już funkcje podsekretarza stanu ds. bezpieczeństwa oraz ambasadora przy ONZ (2001–2006). Jest znany z ideologicznego podejścia do globalnej roli USA, krytyki systemu ONZ oraz lansowania koncepcji „osi zła”, tj. dążenia do zmiany reżimów w Iraku, Iranie i KRLD. Przy jego niechęci do zawodowych dyplomatów, wojskowych i analityków wywiadu USA można oczekiwać dalszych zmian personalnych w zapleczu urzędniczym NSC. Poglądy i osobowość Boltona mogą mieć zasadniczy wpływ na decyzje prezydenta Trumpa. Są w większości zbieżne z opiniami sekretarza stanu Mike’a Pompeo, ale mogą kolidować z pragmatyzmem sekretarza obrony Jamesa Mattisa. 

Jaka będzie polityka wobec Korei Północnej?

Dla nowego szefa NSC priorytetowym wyzwaniem dla polityki USA będzie zagrożenie płynące z programów nuklearnych i rakietowych KRLD. Będzie to determinować stanowisko USA na forum ONZ oraz ich relacje z pozostałymi mocarstwami i sojusznikami. Według Boltona nuklearyzacja KRLD jest „naglącym zagrożeniem”, które wymaga zdecydowanych działań USA. Bolton jest zwolennikiem koncepcji „uderzenia uprzedzającego” przeciwko KRLD, co stawia pod znakiem zapytania możliwość podjęcia merytorycznych negocjacji między USA a KRLD, jak również samą organizację spodziewanego spotkania Trumpa z Kim Dzong Unem. Zwiększone ryzyko scenariuszy konfrontacji USA z KRLD może zaostrzyć amerykańską debatę na temat prezydentury Trumpa i polityki jego doradców, tworząc nowe podziały w Kongresie i w samej Partii Republikańskiej.

Jaka będzie polityka wobec Iranu?

Nominacja Boltona czyni wysoce prawdopodobnym wyjście USA z umowy nuklearnej z Iranem z 2015 r. (JCPOA). Prezydent Trump sygnalizował taką opcję już przy okazji „decertyfikacji” JCPOA jesienią 2017 r. i ultimatum w sprawie podjęcia renegocjacji tej umowy w maju br. Ponieważ wciąż nie wydaje się możliwe podjęcie przez USA równoległej konfrontacji wojskowej z KRLD i Iranem, należy się spodziewać, że Bolton będzie promował działania pośrednie, głównie poprzez zaostrzenie jednostronnych sankcji. Zacieśni także koordynację polityki USA wobec Iranu z Izraelem i Arabią Saudyjską. Może też rekomendować dalszą obecność wojskową USA w Syrii i wsparcie Saudyjczyków w Jemenie oraz zwiększyć presję na władze Iraku w sprawie ograniczenia wpływów Iranu.

Jakie będzie podejście Boltona do Rosji?

Bolton opowiada się za twardszą polityką amerykańską wobec Rosji w odpowiedzi na jej nieprzyjazne działania przeciwko USA oraz ich sojusznikom i partnerom. W lutym br. nawoływał m.in. do odwetu w cyberprzestrzeni za ingerencję w amerykańskie wybory prezydenckie. Bolton podkreśla jednak, że celem Rosji było podważenie amerykańskich instytucji demokratycznych, a nie wsparcie Trumpa. Zbliża go to do stanowiska samego prezydenta, który krytykował gen. McMastera za niezaznaczenie w jego wystąpieniu w Monachium (luty b.r.), że działania Rosji nie wpłynęły na wynik wyborów. Niemniej Bolton ostrzegał w 2017 r. przed negocjacjami z Rosją w sprawie kontroli zbrojeń czy Bliskiego Wschodu, co jest sprzeczne z deklarowanym przez Trumpa zainteresowaniem współpracą z tym krajem.

Co nowy doradca prezydenta myśli o NATO?

Bolton jest zwolennikiem wzmocnienia NATO, w tym jego wschodniej flanki. Przed wyborami prezydenckimi krytykował Trumpa za wypowiedzi o warunkowym honorowaniu art. 5 przez USA. Zgadza się natomiast z potrzebą reformy Sojuszu oraz zwiększenia przez sojuszników wydatków obronnych i udziału w walce z terroryzmem. Bolton uważa większość państw Europy Środkowo-Wschodniej (tzw. nowej Europy) i Wielką Brytanię za głównych sojuszników USA w NATO. Jest też od lat krytyczny wobec wielu państw zachodnioeuropejskich. Uznaje np. promowane przez Francję i Niemcy zacieśnienie współpracy obronnej w UE za zagrożenie dla NATO. Istnieje ryzyko, że taka postawa skomplikuje dyskusje w Sojuszu, w tym na szczycie w Brukseli w lipcu br.