Komentarz PISM: Wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Izraelu

22.05.2017
W dniach 22–23 maja br. prezydent USA Donald Trump odwiedzi Izrael. Wizyta świadczy o gotowości administracji amerykańskiej do uwzględniania interesów strategicznych Izraela w stopniu większym, niż miało to miejsce w czasie prezydentury Baracka Obamy.

Jak do tej pory układały się stosunki dwustronne?

Rząd premiera Netanjahu optymistycznie przyjął wybór Trumpa, a obaj przywódcy spotkali się w lutym br. w Waszyngtonie. Pozytywnie odebrane zostały nominacje na kluczowe stanowiska polityków o silnej pozycji w społeczności żydowskiej: Jared Kushner został specjalnym doradcą prezydenta ds. Bliskiego Wschodu, a David Friedman – ambasadorem USA w Izraelu. Na realizację nadal oczekują wyborcze deklaracje Trumpa m.in. o przeniesieniu ambasady USA do Jerozolimy. W przededniu wizyty atmosfera pogorszyła się wskutek komentarzy amerykańskich dyplomatów (zdementowanych przez Biały Dom) o przynależności Ściany Płaczu do terytoriów palestyńskich i w związku z obawami o bezpieczeństwo izraelskich źródeł wywiadowczych po głośnym spotkaniu Trumpa z szefem dyplomacji Rosji, Siergiejem Ławrowem.

Co chce osiągnąć Trump?

Celem Trumpa jest zerwanie z krytyczną, w opinii Izraelczyków, postawą poprzedniej administracji wobec tego kraju. Chce upewnić Izrael, że administracja USA będzie uwzględniać izraelskie potrzeby kształtując politykę bliskowschodnią. Nie będzie jednak skłonny do akceptacji tych izraelskich postulatów, które mogą zantagonizować państwa arabskie. Chodzi m.in. o uznanie suwerenności Izraela nad całą Jerozolimą oraz nad Wzgórzami Golan. Priorytetem Trumpa jest zwiększenie skuteczności walki z tzw. Państwem Islamskim i ograniczanie wpływów Iranu. Ponadto wybór na cel pierwszej zagranicznej wizyty państw – reprezentantów trzech największych religii monoteistycznych (Arabia Saudyjska, Izrael, Watykan) ma symbolicznie podkreślić wspólnotę wartości, którą chce reprezentować Trump.

Co jest priorytetem dla Izraela?

Izrael liczy na to, że Trump potwierdzi status Jerozolimy jako stolicy Izraela i zadeklaruje przeniesienie do niej amerykańskiej ambasady. Izraelski rząd traktuje tę kwestię priorytetowo, choć pozostaje świadomy potencjalnych konsekwencji dla bezpieczeństwa. Premier Netanjahu ma nadzieję, że USA wywrą większy nacisk na władze Autonomii Palestyńskiej, m.in. w sprawie ograniczenia świadczeń dla rodzin terrorystów palestyńskich. Liczy także na złagodzenie stanowiska USA w kwestii rozbudowy osiedli na Zachodnim Brzegu. W sprawach zagranicznych Izrael oczekuje zaostrzenia sankcji wymierzonych w Iran w związku z jego programem rakietowym i ambicjami nuklearnymi, a także większego zaangażowania USA w Syrii i we wsparcie Izraela na forach instytucji międzynarodowych.

Co wizyta może oznaczać dla Palestyńczyków i procesu pokojowego?

Reaktywacja izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego wydaje się pewna, choć szanse powodzenia są najniższe od 2000 r., kiedy porażką zakończyły się rozmowy w Camp David. Zarazem jest mało prawdopodobne, by w trakcie wizyty padły szczegóły dotyczące planu rozmów i negocjowanych rozwiązań. 23 maja Trump spotka się z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem. Będzie to trzecie spotkanie obu przywódców w tym miesiącu. Wyraźne poparcie dla państwowości palestyńskiej ze strony Trumpa wzmocniłoby pozycję Abbasa w obliczu konfliktu z Hamasem. Amerykańskie wsparcie mogłoby skłonić stronę palestyńską do uelastycznienia stanowiska w trakcie przyszłych negocjacji, np. w kwestii wymiany terytoriów.