Rosja wzmacnia nuklearne zastraszanie NATO

129
04.09.2024

Obawy przed eskalacją nie powinny powstrzymywać państw NATO od zniesienia ograniczeń w używaniu przez Ukrainę zachodniego uzbrojenia przeciw zagrażającym jej celom wojskowym na terytorium Rosji. Nie są wiarygodne rosyjskie sugestie, że w odwecie za taką zgodę możliwe jest użycie broni jądrowej przeciwko państwom Sojuszu. Wiązałoby się to z ryzykiem bezpośredniego włączenia się NATO w konflikt, czego Rosja chce uniknąć. Prawdopodobnie będzie zaś dalej nasilać nuklearne groźby i prowokacje, w reakcji na co członkowie NATO powinni mocniej zaznaczyć, że jakikolwiek atak na ich sojuszników będzie dla Rosji nieopłacalny.

Yulia Morozova / Reuters / Forum

1 września br. wiceminister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Riabkow przypomniał o trwających pracach nad zmianą doktryny nuklearnej państwa, przedstawiając je jako odpowiedź na „eskalację” działań Zachodu w związku z rosyjską inwazją na Ukrainę. Na przełomie lipca i sierpnia br. Rosja przeprowadziła trzeci etap ćwiczeń z udziałem tzw. niestrategicznych sił nuklearnych (o zasięgu mniejszym niż międzykontynentalny). Manewry zarządził 6 maja br. prezydent Władimir Putin. Ich pierwszy etap odbył się pod koniec maja w graniczącym z Ukrainą Południowym Okręgu Wojskowym, w drugim uczestniczyły w połowie czerwca siły Leningradzkiego Okręgu Wojskowego oraz Białorusi. Trzeci etap objął ponownie Południowy Okręg Wojskowy, a dodatkowo centralny (środkowa Syberia). Przećwiczono uzbrojenie w atrapy głowic nuklearnych i przesunięcie w miejsca dokonania ataku rosyjskich i białoruskich wyrzutni i samolotów, a także okrętów floty bałtyckiej.

Ostatnie rosyjskie ćwiczenia i wypowiedzi stanowią kolejne próby odstraszenia państw Zachodu od zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy. Rosja wielokrotnie sugerowała, że może to doprowadzić do użycia przez nią broni jądrowej. Przez pierwszy rok pełnoskalowej inwazji posługiwała się głównie werbalnymi groźbami, ale w 2023 r. zaczęła podejmować bardziej konkretne kroki, zwłaszcza zapowiadając w marcu rozmieszczenie broni jądrowej na Białorusi. Państwa wspierające Ukrainę stopniowo przekazywały jej mimo to kolejne rodzaje sprzętu i amunicji, zapewniając również pomoc wywiadowczą i szkoleniową.

Rosyjskie sygnały i zapowiedzi

 Ostatnie wzmożenie rosyjskiego zastraszania rozpoczęło się w lutym 2024 r., po wypowiedziach prezydenta Francji Emmanuela Macrona o możliwości wysłania żołnierzy na Ukrainę. Przybrało następnie na sile wraz z intensyfikacją debat na temat zgody na użycie przez Ukrainę zachodniej broni do ataków na cele w Rosji. To właśnie wypowiedzi zachodnich polityków na te dwa tematy zostały przedstawione przez Rosję jako powód przeprowadzenia ćwiczeń niestrategicznych sił nuklearnych, a Putin parokrotnie straszył Zachód eskalacją. Chociaż twierdził, że nie widzi potrzeby użycia broni jądrowej, podkreślał jednocześnie taką gotowość, jeśli zagrożona będzie „suwerenność i integralność terytorialna” Rosji. Podkreślał też przewagę Rosji nad NATO w niestrategicznej broni jądrowej, a także kwestionował gotowość USA do zaryzykowania wojny nuklearnej w obronie sojuszników (np. wystąpienie w Petersburgu 7 czerwca br.). Ćwiczenia sił niestrategicznych demonstrowały zdolność do uderzenia nuklearnego na europejskie państwa NATO, zwłaszcza ze wschodniej flanki. Rosja sygnalizowała też możliwość eskalacji przeciwko USA, m.in. wysyłając w czerwcu na Kubę dwa okręty zdolne do przenoszenia broni jądrowej.

Oprócz zapowiedzianych jeszcze w czerwcu br. prac nad zmianami w doktrynie nuklearnej – które przypuszczalnie doprowadzą do obniżenia deklarowanego progu użycia broni jądrowej – Rosja zaznacza możliwość podjęcia dodatkowych kroków. W tym samym miesiącu Putin po raz kolejny wskazał, że Rosja może powrócić do prowadzenia próbnych eksplozji jądrowych (rosyjska Duma wycofała ratyfikację zakazującego ich układu CTBT w listopadzie 2023 r.). Rosja grozi też dalszym zwiększeniem swojego potencjału nuklearnego, w tym rozmieszczeniem w Europie dodatkowych pocisków średniego zasięgu (poza już potajemnie rozmieszczanymi), jeśli USA zrealizują plany rozlokowania takich rakiet konwencjonalnych w Niemczech.

Reakcja państw NATO

 Państwa NATO poluzowały ograniczenia w użyciu przez Ukrainę dostarczanego jej uzbrojenia, ale wciąż nie może ona wykorzystywać zachodnich pocisków do atakowania celów w głębi Rosji. Prawo do uderzeń w samoobronie przeciwko celom w Rosji publicznie poparły w ostatnich miesiącach państwa bałtyckie, Czechy, Dania, Francja, Finlandia, Holandia, Kanada, Niemcy, Norwegia, Szwecja, Polska, Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. USA i Niemcy zaznaczyły jednak pod koniec maja, że ich zgoda dotyczy tylko uderzeń na wojska w obszarach przygranicznych, by odeprzeć prowadzone stamtąd ataki lub zapobiec im. Ze względu na obawy przed eskalacją konfliktu USA wciąż są przeciwne użyciu w Rosji dostarczanych Ukrainie od marca br. pocisków ATACMS o dłuższym zasięgu. Z tego samego powodu Niemcy nadal nie dostarczają Ukrainie pocisków Taurus. Niemcy i USA należą też do krajów krytycznych wobec francuskiej propozycji wysłania na Ukrainę instruktorów wojskowych, a los tej inicjatywy nie jest znany. Francja i Wielka Brytania od roku dostarczają Ukrainie dalekosiężne pociski SCALP-EG/Storm Shadow i nie wyrażają publicznie sprzeciwu wobec użycia ich przeciwko celom wojskowym w Rosji. Z wypowiedzi prezydenta Wołodymyra Zełenskiego z sierpnia br. wynika jednak, że wciąż nie jest to możliwe (według doniesień medialnych ma być to wynikiem obiekcji USA).

Państwa NATO nie ogłosiły dodatkowych działań wojskowych w reakcji na ostatnie groźby nuklearne Rosji. USA wskazywały na brak sygnałów, by Rosja przygotowywała się do dokonania uderzenia nuklearnego (co w praktyce mogłoby objąć m.in. uzbrojenie sił niestrategicznych w prawdziwe głowice). Kolejne wizyty w Europie elementów amerykańskich sił strategicznych przedstawiały zaś jako wcześniej planowane. Uczestniczyły w nich bombowce (po raz pierwszy wylądowały w Rumunii, choć w wersji obecnie niezdolnej do przenoszenia broni jądrowej), a także okręt podwodny z międzykontynentalnymi pociskami balistycznymi (w czerwcu i lipcu wynurzył się wyjątkowo blisko Rosji, przy zachodnich wybrzeżach Norwegii,). Deklaracja ze szczytu NATO w Waszyngtonie potwierdziła zaś kontynuację adaptacji nuklearnego odstraszania obejmującą modernizację amerykańskich bomb B-61 w Europie oraz wymianę samolotów do ich przenoszenia na F-35A, a także usprawnianie ich wsparcia konwencjonalnego, planowania operacyjnego, ćwiczeń i komunikacji strategicznej.

Wnioski i perspektywy

 Rosyjskie groźby nuklearne nie powinny powstrzymywać państw NATO od pozwolenia Ukrainie na użycie zachodniej broni przeciw położonym w głębi Rosji celom wojskowym, które są wykorzystane do ataków na Ukrainę. Użycie w odwecie broni jądrowej przeciw państwom Sojuszu byłoby dla Rosji bardzo ryzykowne i sprzeczne z rosyjskimi dążeniami do odstraszenia NATO od bezpośredniego włączenia się w konflikt. Poza tym Rosja nie odpowiedziała nuklearnie na serię ataków na jej terytorium, jakich Ukraina dokonała bronią własnej produkcji (głównie dronami).

Członkowie Sojuszu powinni jednocześnie dalej wzmacniać nuklearne odstraszanie, w tym przez częstsze komunikowanie przez ich najwyższe władze, że nie dadzą się zastraszyć, a eskalacja będzie dla Rosji nieopłacalna. Wzmocnienie tego przekazu będzie szczególnie ważne, jeśli Rosja – co prawdopodobne – jeszcze bardziej nasili swoje groźby i sygnalizowanie nuklearne, testując reakcję Sojuszu. By spróbować uwiarygodnić groźby eskalacji, może też dalej wzmagać nieprzyjazne działania poniżej progu otwartej agresji, w tym konfrontacyjne zachowania jej sił wobec samolotów i okrętów państw Sojuszu w pobliżu ich granic i Ukrainy.

Rosyjskie zastraszanie nuklearne nie jest obecnie wymierzone bezpośrednio w Ukrainę, mimo że zajęła ona część przygranicznych obszarów Rosji (i to z wykorzystaniem zachodniego uzbrojenia). Rosyjskie przywództwo liczy na odbicie tych obszarów przy pomocy wojsk konwencjonalnych, a ponadto prowadzi ofensywę w Donbasie. Istnieje natomiast ryzyko, że Putin rozważyłby użycie broni jądrowej przeciw Ukrainie, gdyby rosyjskie wojska stanęły w obliczu fundamentalnej porażki, która – jego zdaniem – zagrażałaby stabilności jego reżimu (przypuszczalnie mogłaby to być np. utrata kontroli nad Krymem bez perspektywy jej szybkiego odzyskania). Taki scenariusz jest jednak nie tylko odległy w obecnej sytuacji wojskowej, ale i w razie jego wystąpienia rosyjskie kalkulacje prawdopodobnie zależałyby od oceny możliwej reakcji państw NATO, zwłaszcza USA. Osiągnięcie przez Rosję zwycięstwa w wojnie z Ukrainą – lub nawet uniknięcie porażki – dzięki nuklearnym groźbom zwiększałoby zaś ryzyko dokonania pod ich osłoną kolejnych agresji, także przeciwko NATO.