Wybory w Turcji: podwójne zwycięstwo Erdoğana
48/2018
25.06.2018
24 czerwca odbyły się wybory parlamentarne i prezydenckie w Turcji. Według nieoficjalnych wyników na urząd prezydenta ponownie wybrany został Recep Tayyip Erdoğan, na którego głosowało ok. 53% wyborców. Większość w parlamencie zdobył Sojusz Ludowy, składający się z partii Erdoğana (AKP) i ugrupowania nacjonalistycznego (MHP), który zyskał również blisko 53% głosów. Frekwencja wynosiła 87%. Zwycięstwo oznacza konsolidację sojuszu konserwatywno-nacjonalistycznego i kontynuację dotychczasowej polityki zagranicznej.

Czym jest Sojusz Ludowy?

To blok wyborczy, w skład którego wchodzą przede wszystkim rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) i nacjonalistyczna Partia Ruchu Narodowego (MHP). Został on uformowany wskutek zmian w prawie wyborczym, które AKP i MHP przegłosowały wspólnie w marcu 2018 r. Celem koalicji było umożliwienie MHP ominięcia wysokiego progu wyborczego, który w Turcji wynosi 10%. W zamian ugrupowanie poparło kandydaturę Erdoğana na prezydenta i wprowadzenie w państwie systemu prezydenckiego. Uzyskanie przez Sojusz Ludowy większości w parlamencie będzie ułatwiało prezydentowi egzekwowanie nowych uprawnień.

Co umożliwiło sukces Sojuszu Ludowego i Erdoğana?

Jeśli chodzi o koalicję, głównym czynnikiem okazał się nadspodziewanie dobry wynik MHP (ok. 11%). Partia nie prowadziła aktywnej kampanii (jedynie trzy wiece wyborcze lidera Devleta Bahçelego), a średnia z przedwyborczych sondaży wskazywała, że może liczyć na ok. 6,5% głosów. Dzięki jej wynikowi Sojusz Ludowy będzie miał większość w parlamencie mimo słabszego wyniku AKP (ok. 42%). Prezydent Erdoğan, który otrzymał ok. 4 mln głosów więcej niż w 2014 r., wydaje się zawdzięczać sukces dwóm czynnikom: poparciu wyborców nacjonalistycznych i mniejszej, niż zakładano, zdolności do mobilizacji elektoratu pozostałych kandydatów. Dotyczy to zwłaszcza Meral Akşener – na nią mieli głosować przede wszystkim nacjonalistyczni wyborcy, którzy byli niezadowoleni z sojuszu MHP z AKP.

Jak w wyborach poradziła sobie opozycja?

Socjaldemokratyczna Republikańska Partia Ludów (CHP), nacjonalistyczna Dobra Partia (IP) i konserwatywna Partia Szczęśliwości (Saadet) uformowały Sojusz Narodowy. Zdobył on ok. 34% głosów, lecz tylko CHP i DP udało się uzyskać wystarczające poparcie, aby mieć w parlamencie reprezentację. Poza blokiem startowała prokurdyjska Demokratyczna Partia Ludów (HDP), która zdobyła 12% głosów. Tym samym stała się trzecią siłą w parlamencie (po AKP i CHP, które będą miały najwięcej posłów). Jeśli chodzi o wybory prezydenckie, najwięcej głosów zdobył Muharrem İnce z CHP (ok. 31%). W świetle wyników pozostałych kandydatów Selahattina Demirtaşa z HDP (ok. 8%) i Meral Akşener z IP (ok. 7%) – nie wystarczyło to do osiągnięcia celu opozycji, jakim było doprowadzenie do II tury wyborów prezydenckich.

Jakie będą konsekwencje dla tureckiej polityki wewnętrznej?

Dojdzie do usankcjonowania systemu prezydenckiego. Przy takim składzie parlamentu prezydent Erdoğan będzie mógł swobodniej realizować swoje uprawnienia. Jednak nie oznacza to, że jego władza będzie nieograniczona. Pozycja MHP jako koalicjanta, bez którego AKP nie dysponuje większością parlamentarną, stwarza jej warunki do forsowania swoich politycznych koncepcji. Jak się wydaje, dla ugrupowania priorytetowe będą utrzymanie walki z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK) i zablokowanie ewentualnych prokurdyjskich inicjatyw. W efekcie Turcja najprawdopodobniej nadal będzie doświadczała polaryzacji politycznej, negatywnie oddziałującej na stabilność państwa. Krótkofalowo atmosferę może poprawić – prawdopodobne po wyborach – zniesienie przez władze stanu wyjątkowego.

Czy można spodziewać się zmian w polityce zagranicznej Turcji?

Polityka zagraniczna wciąż będzie podległa prezydentowi Erdoğanowi, a przez to podporządkowana jego interesom politycznym i podatna na zwroty. Można spodziewać się kontynuacji operacji militarnych w Syrii i Iraku, a także lawirowania między NATO a Rosją. Ich skala będzie zależna zwłaszcza od zdolności Turcji i Stanów Zjednoczonych do znalezienia kompromisu w sprawie Syrii. Stosunki turecko-europejskie pozostaną napięte. Z jednej strony zniesienie stanu wyjątkowego wyeliminowałoby jedną z głównych spraw spornych między Turcją a UE, dając szansę na dialog w takich kwestiach jak zniesienie wiz czy unia celna. Z drugiej jednak problemów może przysporzyć sprawa negocjacji akcesyjnych, których ożywienie po wprowadzeniu systemu prezydenckiego wydaje się mało prawdopodobne.