Wybory parlamentarne na Słowacji: konsekwencje polityczne
Pierwsze miejsce w wyborach, które odbyły się 5 marca br., zajęło rządzące ugrupowanie SMER – Socjalna Demokracja (SMER–SD). Dla partii i jej lidera, premiera Roberta Ficy, była to czwarta z rzędu wygrana w wyborach parlamentarnych, a ósma z doliczeniem wyborów lokalnych i do Parlamentu Europejskiego. Jednak uzyskany wynik – 28,3% (49 miejsc w 150-osobowym parlamencie) – jest niższy od zapowiadanego w sondażach, które dawały SMER–SD 35–40% poparcia. Niespodzianką jest też drugie miejsce dla liberalnego ugrupowania Wolność i Solidarność (SaS, 12,1%, 21 miejsc) oraz piąty wynik skrajnej Partii Ludowej – Nasza Słowacja (L’SNS, 8%, 14 miejsc). W parlamencie znalazło się aż osiem partii – najwięcej w historii niepodległej Słowacji, w tym jedna koalicja, konserwatywny sojusz Zwyczajni Ludzie–NOVA (OL’aNO–NOVA, 11%, 19 miejsc). Pięcioprocentowy próg wyborczy przekroczyły także: „Jesteśmy Rodziną” miliardera celebryty Borisa Kollára (6,6%, 11 miejsc), ugrupowanie mniejszości węgierskiej Most–Híd (6,5%, 11 miejsc) oraz centroprawicowa Sieć (5,6%, 10 miejsc). Po czterech latach do parlamentu powróci nacjonalistyczna Słowacka Partia Narodowa (SNS, 8,6%, 15 miejsc) z odmłodzonym kierownictwem, za to po raz pierwszy zabraknie ugrupowań chrześcijańsko-demokratycznych, które współtworzyły proeuropejski i reformatorski rząd Mikuláša Dzurindy: SDKÚ–DS i KDH.
Początek końca SMER–SD?
Wynik poniżej 30% to porażka SMER–SD – gorszy rezultat partia ta zanotowała tylko w 2002 r., w swoich pierwszych wyborach parlamentarnych. To również kolejna, po niespodziewanej przegranej Ficy w wyborach prezydenckich w marcu 2014 r., oznaka możliwego końca dziesięcioletniej dominacji na słowackiej scenie politycznej ugrupowania o rozmytej tożsamości ideowej, które podczas kampanii nie było w stanie przedstawić nowej oferty personalnej i programowej. Przekaz budowano na hasłach kontynuacji dotychczasowej polityki oraz politycznej i gospodarczej stabilizacji. Mało ambitnemu planowi rządzenia towarzyszyły liczne afery, rozrost związanego ze SMER–SD biznesu oraz pogłębiająca się alienacja elity od społeczeństwa. Rządowi szczególnie zaszkodziło zignorowanie lutowych protestów pielęgniarek i nauczycieli. Innym zlekceważonym problemem była korupcja: w ciągu czterech lat Słowacja spadła o pięć pozycji w indeksie Transparency International (teraz jest 50. razem z Bahrajnem, Chorwacją i Węgrami). Na korupcję jako najważniejszy problem społeczny wskazywało 75% badanych Słowaków (wg Instytutu Legatum).
SMER–SD chciał zmobilizować wyborców za pomocą nowych zachęt ekonomicznych oraz ostrej retoryki antyimigracyjnej. W ciągu niespełna dwu lat wprowadził w życie dwa z trzech pakietów socjalnych, na które składają się m.in. darmowe przejazdy kolejowe dla studentów i seniorów, obniżenie VAT-u o 10% na wybrane towary i usługi oraz zwiększenie płacy minimalnej. Było to możliwe dzięki stabilnej sytuacji makroekonomicznej, a zwłaszcza dynamicznie rosnącemu PKB (3% w drugiej połowie 2015 r.) i funduszom unijnym. Jeśli chodzi o migrantów, silnie eksploatowano potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa związane z ich napływem oraz sprzeciw wobec unijnego systemu relokacji. Mieszanka treści socjalnych z nacjonalistycznymi okazała się nie do końca skuteczna, w dodatku stworzyła dobrą glebę dla rozwoju partii radykalnych. Należy oczekiwać, że w ugrupowaniu dojdzie do przetasowań – mogą one dotknąć nawet samego Ficy, o którego odejściu ze stanowiska lidera SMER–SD mówi się od jakiegoś czasu.
Bunt przeciw elitom
Próg wyborczy przekroczyły aż cztery partie, które nie startowały w poprzednich wyborach parlamentarnych. Nowe lub odświeżone (jak w przypadku SNS) oferty polityczne z wyrazistymi liderami, wykorzystującymi spadek zaufania do państwa i frustrację społeczną, zostały dostrzeżone przez wyborców zarówno z dużych, jak i z mniejszych ośrodków. Ci pierwsi poparli prorynkową partię Wolność i Solidarność (SaS) oraz konserwatywny sojusz OL’aNO–NOVA; oba ostro krytykowały działania Ficy i promowały wizerunek ugrupowań o silnym zapleczu eksperckim. SaS zdobył też większość głosów słowackiej emigracji (30%). Biedniejsze regiony z centrum i wschodu wybierały nacjonalistyczny SNS i jeszcze bardziej skrajny L’SNS Mariana Kotleby, żupana kraju bańskobystrzyckiego. L’SNS, otwarcie odwołujący się do symboliki faszystowskiej Pierwszej Republiki Słowackiej oraz namawiający do wyjścia z UE i NATO, skorzystał na antyimigracyjnej kampanii Ficy, jednak równie istotny był jego radykalizm w sprawach społecznych, w tym hasła antykorupcyjne, prosocjalne i antyromskie. Niezadowolenie z sytuacji gospodarczej jest tym zasadniejsze, że dobre wskaźniki makroekonomiczne nie odzwierciedlają stopy życia obywateli, np. miesięczne zarobki nauczycieli zajmują czwarte miejsce od końca w UE w relacji do PKB kraju (według Eurydice), a poziom bezrobocia wśród młodych (25%) jest najwyższy w V4. Swojej szansy nie wykorzystała za to centroprawicowa Sieć, która według sondaży miała być drugą siłą w parlamencie. Jej przewodniczącemu, Radoslavowi Procházce, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zdobył 21,2% głosów, zaszkodziły oskarżenia o nieprawidłowości przy finansowaniu poprzedniej kampanii.
Bliżej rządu prawicy
Rozdrobnienie parlamentu sprawia, że utworzenie rządu będzie wymagało kompromisów programowych i zawieszenia sporów personalnych. Bez względu na to, jakim wynikiem zakończą się negocjacje koalicyjne, należy oczekiwać, że nowy gabinet będzie narażony na kryzysy kompetencyjne, paraliż decyzyjny i liczne konflikty światopoglądowe. Największym źródłem niepokojów może okazać się dialog nieunikającego ostrej retoryki antywęgierskiej SNS z ugrupowaniem mniejszości węgierskiej Most–Híd. W rozmowach o powołaniu rządu nie bierze udziału Kotleba: główne partie wykluczyły współpracę z nim, nie został on również zaproszony przez prezydenta Andreja Kiskę.
Bliżej powołania nowego rządu jest prawica. Liderzy SaS, OL’aNO–NOVA i Sieci uznali współpracę ze SMER–SD za niemożliwą, a „Jesteśmy Rodziną” zapowiedziała wsparcie dla konkretnych propozycji gabinetu prawicowego bez wchodzenia do niego. Most–Híd wysyłał sprzeczne komunikaty – wydaje się, że ostatecznie także bliżej mu do prawicy. Aby zdobyć większość w parlamencie, koalicja anty-SMER-owa potrzebuje jeszcze SNS, czyli potencjalnego partnera koalicyjnego Ficy. Taki rząd, z udziałem aż pięciu partii, dysponowałby bardzo kruchą większością (jeden głos), nie licząc nieformalnej pomocy ugrupowania Kollára. Premierem zostałby lider SaS, Richard Sulík.
Z kolei SMER–SD najbardziej może liczyć na SNS. Aby zdobyć poparcie innych, rządzący mogą zaproponować rezygnację Ficy ze stanowiska premiera i wybór polityka bardziej umiarkowanego, np. szefa MSZ Miroslava Lajčáka. Jeśli misja SMER–SD i SaS nie okaże się owocna, parlament ma prawo do skrócenia własnej kadencji, a prezydent Kiska – do rozpisania nowych wyborów. Do czasu głosowania krajem może administrować rząd techniczny, a okres jego aktywności można przedłużyć nawet na całą prezydencję Słowacji w Radzie UE w drugiej połowie br. Takie rozwiązanie zastosowano już w 2009 r. w Czechach.
Wielka kontynuacja w polityce zagranicznej
Problemy z powołaniem rządu raczej nie wpłyną na główne kierunki polityki zagranicznej Słowacji, chociaż brak sprawnego ośrodka decyzyjnego może ograniczyć skuteczność słowackiej dyplomacji. W polityce europejskiej nowy gabinet – czy to z udziałem SMER–SD, czy SaS – będzie zainteresowany podkreślaniem różnic między Słowacją a Brukselą. Lider SaS, europoseł Sulík, który jest członkiem Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, od dawna opowiada się za głęboką reformą strukturalną UE, m.in. likwidacją funduszy unijnych i ograniczeniem biurokracji. Zostanie zachowane krytyczne stanowisko Słowacji wobec unijnego systemu relokacji uchodźców, chociaż można oczekiwać, że ostra retoryka nie będzie już tak eksponowana.
Rząd z udziałem SaS w publicznych wypowiedziach będzie zapewne przywiązywał mniejszą wagę do współpracy z Rosją, ale utrzymają się faktyczne cele wytyczone przez Ficę. Dotyczy to zarówno wzmacniania współpracy handlowej, jak i dywersyfikacji źródeł energii poprzez promocję gazociągu Eustream i interkonektory z sąsiadami. Poważnym sprawdzianem dla stosunków słowacko-rosyjskich będzie rozbudowa Nord Stream i/lub Turkish Stream (Słowacja w obu przypadkach straci pozycję kraju tranzytowego) oraz trzeciego i czwartego bloku elektrowni atomowej w Mochovcach (zainteresowany inwestycją może być Rosatom). Przedmiotem sporu pozostanie przepływ zwrotny na słowackim gazociągu do Ukrainy. Należy się spodziewać, że władze Słowacji będą dążyły do uzyskania większego wsparcia UE w tych sprawach. Sceptycyzm społeczny wobec NATO i USA sprawia, że inny priorytet Ficy – czyli nieangażowanie się we wzmacnianie wschodniej flanki NATO – również nie będzie kwestionowany przez gabinet prawicy.
Jeśli chodzi o V4, to dopóki cztery państwa mają podobne stanowiska w sprawie migrantów, nie należy się spodziewać osłabienia dialogu. Mogą za to powrócić tarcia z Węgrami, ale będzie to zależało wyłącznie od tego, czy liderzy uznają, że wzrost napięcia z sąsiadem jest im potrzebny w polityce wewnętrznej. Wybory nie wpłyną na dynamikę kontaktów polsko-słowackich. Władze Polski nadal powinny budować współpracę ze Słowacją wokół konkretnych spraw, wybierając raczej sojusze taktyczne niż porozumienie strategiczne, a w relacjach bilateralnych – zwracać uwagę na trudności ze strony partnerów (np. blokada polskiej inwestycji wodnej przez zmienioną konstytucję Słowacji). Większą wagę należy również przywiązywać do umacniania relacji na poziomie lokalnym w regionach przygranicznych – chodzi głównie o inwestycje w infrastrukturę kolejową i drogową, uruchomienie regularnej linii autobusowej i zmiany w prawie (np. rozciągnięcie definicji przewozów krajowych na 5–15 km w głąb obu krajów).