Referendum w Turcji

3/2017
18.04.2017
16 kwietnia br. w Turcji odbyło się ogólnokrajowe referendum w sprawie wprowadzenia systemu prezydenckiego. Według nieoficjalnych wyników społeczeństwo opowiedziało się za jego przyjęciem większością 51,4% głosów. Opozycja zarzuca władzom fałszerstwa i wzywa do unieważnienia głosowania.

Jak przebiegło głosowanie?

Głosowanie odbyło się bez poważniejszych zakłóceń. Wątpliwości pojawiły się po jego zakończeniu. Najwyższa Rada Wyborcza (YSK) zdecydowała o uznaniu za ważne głosów na kartach wyborczych, które nie zostały przez nią uprzednio oznaczone (w związku z czym głosy te powinny być nieważne). Uzasadnieniem było uznanie prymatu woli wyborców nad procedurami. Przewodniczący YSK przyznał jednak, że decyzja została podjęta na wniosek rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju. Liczba tych głosów nie jest znana, ale wg opozycji przewyższa różnicę między głosami na „tak” i „nie”. Dlatego przeciwnicy zmian zarzucili władzom fałszerstwa, co stanowi podstawę do kwestionowania przez nich rezultatu referendum.

Jaka jest opinia OBWE o referendum?

W komunikacie OBWE po referendum podkreślono, że zwolennicy i przeciwnicy zmian mieli nierówne możliwości prowadzenia kampanii, a na głosowanie negatywnie wpłynęły stan wyjątkowy, stronniczość mediów i konflikt między rządem a Partią Pracujących Kurdystanu. Wskazano również na decyzję YSK, która „znacząco zmieniła kryteria ważności głosowania, podważyła istotne zabezpieczenia i była niezgodna z prawem”. Zwrócono uwagę na ograniczoną liczbę obserwatorów, zwłaszcza z organizacji pozarządowych. Tym samym OBWE uznała, że referendum nie spełniało standardów Rady Europy. Pełny raport na temat referendum będzie gotowy za kilka tygodni.

Co będzie się teraz działo w Turcji?

Rozpocznie się etap przejściowy, który potrwa aż do 2019 r. Wcześniejsze wybory są mało prawdopodobne z uwagi na relatywnie niskie poparcie dla zmiany, a zwłaszcza na fakt, że jej przeciwnicy przeważyli w największych tureckich miastach. Niewielka różnica między głosami za i przeciw, w połączeniu z kontrowersjami dotyczącymi liczenia głosów i warunkami przeprowadzenia referendum, oznacza ryzyko wzrostu napięć w kraju. Może to skutkować dalszym przedłużaniem przez rząd stanu wyjątkowego. Opozycja zapowiedziała, że zamierza podważyć ważność od 2,5 do 3 mln głosów, wezwała też do anulowania referendum. Unieważnienie głosowania jest jednak mało prawdopodobne.

Jakie będą konsekwencje dla relacji Turcji z UE i z NATO?

Po referendum wzrosną napięcia na linii Turcja–UE. Wprowadzenie systemu prezydenckiego w takim kształcie prawdopodobnie doprowadzi do zakończenia negocjacji akcesyjnych. Dla UE będzie to oznaczało konieczność wypracowania nowego modelu relacji z Turcją. Również prezydent Erdoğan wskazuje, że nieuchronna jest rewizja politycznych relacji między UE a Turcją, w tym renegocjacja warunków porozumienia migracyjnego. Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa kraju będzie jeszcze bardziej podlegać wpływom prezydenta. Ewentualne spory między Turcją a państwami UE mogą się przenosić na forum Sojuszu, co nie musi skutkować ograniczeniem roli Turcji w NATO. Turcja pozostanie ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, przez co wynik referendum nie będzie miał decydującego wpływu na relacje Turcja–USA.

Jakie będą konsekwencje dla Polski?

Polska będzie uczestniczyła w wypracowywaniu nowego modelu relacji unijno-tureckich. Umożliwi jej to zgłaszanie własnych propozycji. Może to powodować niewielkie trudności w relacjach polsko-tureckich. Dużo większe wyzwania dla stosunków bilateralnych z Turcją pojawią się, jeśli prezydent Erdoğan będzie kontynuował konfrontacyjny kurs wobec UE. Wtedy część państw członkowskich, zainteresowanych zajęciem jednolitego stanowiska wobec Turcji, może wywierać presję na Polskę. Niepokojąca dla Polski jest też perspektywa przenoszenia się napięć między państwami UE a Turcją na forum NATO. W polskim interesie leży ograniczenie potencjalnych sporów, aby nie wpłynęły one na solidarność sojuszniczą i politykę odstraszania wobec Rosji.