Komentarz PISM: Spotkanie prezydentów Donalda Trumpa i Petra Poroszenki
Jakie znaczenie ma Ukraina w polityce zagranicznej USA?
Stany Zjednoczone udzieliły Ukrainie wsparcia finansowego (m.in. 3 mld dol. gwarancji kredytowych) i militarnego w związku z naruszeniem jej suwerenności i integralności terytorialnej przez Rosję. Jednak nowa amerykańska administracja nie wypracowała jeszcze spójnej polityki wobec Ukrainy. Z kolei w Kongresie, mimo zgodności stanowisk w tej sprawie zarówno Republikanów, jak i Demokratów, kilkukrotnie w ciągu czterech lat nie zdołano uchwalić ustaw zobowiązujących rząd do udzielenia jej dalszego wsparcia. W rezultacie mało prawdopodobne będzie przyznanie Ukrainie statusu głównego sojusznika spoza NATO, o co od trzech lat zabiegają ukraińskie władze.
W jakim celu Poroszenko spotkał się z Trumpem?
Głównym przedmiotem rozmów było zwiększenie zaangażowania USA w uregulowanie sytuacji w Donbasie. Poroszenko przedstawił dowody na obecność rosyjskich wojsk na Ukrainie. Apelował też o utrzymanie sankcji wobec Rosji i pomoc w zwolnieniu ukraińskich jeńców. Choć nie udało mu się uzyskać dostaw tzw. broni śmiercionośnej dla ukraińskiej armii, nie zostało to wykluczone. Ponadto Donald Trump obiecał zacieśnienie współpracy wojskowo-technicznej między oboma państwami. Petro Poroszenko chciał odbyć rozmowę z amerykańskim prezydentem przed pierwszym jego spotkaniem z Władimirem Putinem podczas szczytu G20 na początku lipca br. Z tego względu wizytę w USA należy uznać za sukces ukraińskiej dyplomacji, który wzmocni też pozycję Poroszenki w kraju.
Dlaczego Trump zgodził się na spotkanie?
Choć formalnie Poroszenkę w Białym Domu przyjął wiceprezydent Mike Pence, spotkanie miało dla Trumpa znaczenie wizerunkowe. Prezydent USA broni się przed zarzutami o powiązania z Rosją. W ostatnich dniach znalazł się też pod presją Kongresu, który dąży do formalnego uniemożliwienia mu zniesienia sankcji wobec niej. Spotykając się z ukraińskim prezydentem, Trump chciał wysłać jasny sygnał, że oskarżenia o prowadzenie polityki prorosyjskiej są bezpodstawne. Warto też zaznaczyć, że miesiąc wcześniej zarzucił amerykańskim mediom poświęcenie zbyt małej uwagi jego spotkaniu z szefem ukraińskiej dyplomacji Pawłem Klimkinem.
Czy USA dołączą do formatu normandzkiego?
Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do formatu normandzkiego jest mało prawdopodobne, pomimo ukraińskich zabiegów. Trump, podobnie jak Barack Obama, uważa bowiem, że uregulowaniem sytuacji w Donbasie powinny zająć się państwa europejskie. Niemniej nowa amerykańska administracja będzie dążyć do zwiększenia zaangażowania w negocjacje dotyczące zakończenia wojny na Ukrainie. W tym celu zapewne wznowione zostaną bilateralne konsultacje z Federacją Rosyjską, które za prezydentury Obamy prowadził asystent sekretarza stanu ds. europejskich i euroazjatyckich (tzw. format Nuland–Surkow). Departament Stanu postrzega takie rozwiązanie jako szansę na nawiązanie konstruktywnej współpracy z rosyjskimi władzami, którą w kampanii wyborczej zapowiadał Trump. Jednak następca Victorii Nuland nie został jeszcze wyznaczony.
Czy należy spodziewać się zmiany w polityce USA względem Ukrainy?
W krótkim okresie nowa amerykańska administracja będzie kontynuowała politykę ograniczonego zaangażowania, prowadzoną przez swoich poprzedników. Za kontakty z Ukrainą odpowiedzialny będzie wiceprezydent Pence, a później także nowo mianowany asystent sekretarza stanu ds. europejskich i euroazjatyckich. Duży wpływ na politykę wobec Ukrainy może mieć sekretarz stanu Rex Tillerson, który dąży do nawiązania współpracy z Rosją i dopuszcza możliwość odejścia od wdrażania porozumień mińskich. Jednak w związku z prowadzoną przez nową administrację polityką ograniczania pomocy finansowej udzielanej przez USA państwom trzecim, spodziewać się należy zmniejszenia jej również dla Ukrainy.