Komentarz PISM: Partia prezydenta Macrona triumfuje w wyborach parlamentarnych
19.06.2017
Przy historycznie niskiej frekwencji (42,6%) prezydencki sojusz partii La République en Marche! (LRM) i Ruchu Demokratycznego (MoDem) wygrał wybory parlamentarne we Francji, zdobywając 350 z 577 miejsc w parlamencie. Za nimi znaleźli się centroprawicowi Republikanie (LR), uzyskując 130 miejsc. Tym samym stali się głównym ugrupowaniem opozycyjnym. Na kolejnych pozycjach uplasowały się następujące partie: Partia Socjalistyczna (PS – 34), sojusz Francji Niepokornej i Francuskiej Partii Komunistycznej (27) oraz Front Narodowy (FN – 8).

Dlaczego sojusz LRM/MoDem wygrał wybory?

Zwycięstwo LRM ma silnie spersonalizowany charakter i oznacza, że Francuzi pokładają w Macronie nadzieje na przeprowadzenie zapowiadanych reform strukturalnych. Przekonał on do swojego projektu dużą część prawicowych wyborców, dzięki powołaniu rządu ponad podziałami partyjnymi, w którym politycy LR obsadzili stanowiska: premiera oraz dwóch kluczowych resortów gospodarczych. Macron zebrał przychylne oceny za swoje pierwsze działania na arenie międzynarodowej. Dobrze poradził sobie podczas specjalnego spotkania NATO, a także podczas szczytu G7. Spotkanie z Władimirem Putinem w Wersalu prezydent Francji wykorzystał do otwartego wyrażenia dezaprobaty dla polityki Rosji.

Co oznacza wynik wyborów dla francuskiej sceny politycznej?

Macron ponownie wstrząsnął sceną polityczną i postawił pod znakiem zapytania przyszłość dominujących partii: socjalistycznej oraz centroprawicowej. Rozczarowujący wynik Republikanów może doprowadzić do jeszcze większych podziałów w tej partii i exodusu jej działaczy do LRM. PS co prawda zdobyła więcej miejsc niż partia Jeana-Luca Mélenchona, ale wciąż jest zagrożona rozpadem. Największym przegranym wyborów jest jednak FN, który – choć  wprowadził do parlamentu więcej deputowanych niż w 2012 r., w tym samą Marine Le Pen – przecenił siłę nastrojów eurosceptycznych we Francji. Jednocześnie brak silnej opozycji w parlamencie oraz zdobycie większości bezwzględnej dzięki historycznie niskiej frekwencji tworzą przestrzeń do uformowania się opozycji pozaparlamentarnej, w tym ulicznej.

Co oznacza rekordowo niska frekwencja?

Frekwencja była o 6% niższa niż w pierwszej turze. W wyborach wzięło udział zaledwie 20 mln z 47 mln Francuzów wpisanych na listy wyborcze. Co więcej, odnotowano prawie 2 mln głosów nieważnych. To najniższa frekwencja w wyborach parlamentarnych w historii V Republiki, co część opozycji już wykorzystuje do podważania legitymizacji nowo wybranego parlamentu. Podobnie jak w przypadku drugiej tury wyborów prezydenckich, duża absencja (25%, tj. 12 mln i 4 mln głosów nieważnych) może oznaczać dystans społeczeństwa wobec reform nowego prezydenta. Pierwsze analizy wyników wyborczych pokazują, że LRM/MoDem ma problem z najmłodszą grupą wyborców (18–25 lat), w której absencja wyniosła rekordowe 75%. Niska frekwencja może być również oznaką znużenia trwającym od jesieni cyklem wyborczym.

Jakie reformy planuje przeprowadzić w pierwszej kolejności rządząca większość?

Najprawdopodobniej nie dojdzie do zmian w rządzie, który przed wyborami zapowiedział przeprowadzenie trzech kluczowych reform. W pierwszej kolejności rząd zajmie się liberalizacją kodeksu pracy. Więcej decyzji w tej dziedzinie ma być podejmowanych na poziomie przedsiębiorstw, a mniej na poziomie branżowym lub państwowym. Kolejnym priorytetowym projektem jest ustawa wprowadzająca odnowę moralną życia publicznego – chodzi głównie o ograniczenie zatrudniania członków rodziny przez deputowanych oraz o kwestię doboru i opłacania asystentów parlamentarnych. Inna istotna zmiana dotyczy ordynacji wyborczej, która ma polegać na wprowadzeniu elementów systemu proporcjonalnego w celu doreprezentowania mniejszych partii.

Co oznacza wynik wyborów dla UE oraz Polski?

Wybory we Francji wyłoniły stabilną większość, która opowiada się za reformami UE. W efekcie zwiększa się szansa na odnowienie francusko-niemieckiego partnerstwa. Ten kierunek zmian będzie wyzwaniem dla Polski, ponieważ wzmacnia projekt „Europy wielu prędkości”, który nie jest korzystny dla państw spoza strefy euro. Ponadto od wyborów prezydenckich rząd Macrona konsekwentnie forsuje renegocjowanie unijnych dyrektyw, aby firmy delegujące pracowników z zagranicy płaciły im takie składki, jakie obowiązują we Francji. Pomimo tych różnic interesów można spodziewać się ożywienia, po kilkuletniej przerwie (od 2011), współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego. Na ostatnim szczycie NATO prezydent RP oraz przywódcy Niemiec i Francji ustalili, że w sierpniu br. dojdzie do spotkania państw Trójkąta.