Zmiana podejścia NATO do odstraszania Rosji

66
18.03.2022

Zwołanie specjalnego spotkania ministrów obrony (16 marca) oraz specjalnego szczytu przywódców NATO (24 marca) wskazuje, że Sojusz przyśpiesza prace nad wzmocnieniem zdolności do obrony i odstraszania. Zdaniem sekretarza generalnego NATO Sojusz musi zredefiniować swoje dotychczasowe podejście do odstraszania.

POOL/Reuters/Forum

Jaki był cel specjalnego spotkania ministrów obrony NATO?

Na spotkaniu ministrów obrony NATO zdecydowano, że przygotowane zostaną wojskowe opcje wzmocnienia zdolności do obrony i odstraszania. Zwołanie specjalnego szczytu przywódców, który ma się odbyć kilka dni później, wskazuje, że w NATO może zapaść decyzja o zmianie dotychczasowego podejścia do odstraszania. Decyzje te najprawdopodobniej znajdą odzwierciedlenie w nowej strategii Sojuszu, która ma być przyjęta na szczycie w Madrycie w czerwcu br. Sojusznicy wyraźnie przyśpieszyli procesy decyzyjne w reakcji na zmasowaną rosyjską inwazję na Ukrainę. Organizowanie nadzwyczajnych spotkań skraca proces wypracowywania konsensusu w sprawie nowej strategii, który w normalnych okolicznościach wymagałby długich zakulisowych negocjacji. Wskazuje też na wagę podejmowanych decyzji.

Na czym miałaby polegać zmiana w dotychczasowym podejściu do odstraszania?

Od czasu aneksji Krymu w 2014 r. NATO opierało odstraszanie na tzw. wzmocnionej wysuniętej obecności (eFP). W 2017 r. rozmieściło w Polsce i państwach bałtyckich wielonarodowe grupy bojowe, które liczyły ok. 1000 żołnierzy każda. Wielonarodowy skład tych grup wskazywał, że Rosji nie uda się podzielić sojuszników w sytuacji agresji. USA zwiększyły swoją obecność wojskową na flance wschodniej także poza strukturami NATO. Wielkość tych oddziałów wskazywała, że w NATO nie ma konsensusu w sprawie odejścia od samoograniczeń związanych z obecnością sił sojuszniczych na terenie tzw. nowych państw członkowskich. Sojusz, podpisując w 1997 r. tzw. Akt NATO–Rosja, zapowiedział, że „w obecnym i przewidywanym środowisku bezpieczeństwa” nie będzie w granicach tych państw rozmieszczać na stałe znaczących sił bojowych. Chociaż wielkość tych sił nie była oficjalnie zdefiniowana, uznawano, że chodzi o siły wielkości brygady. W efekcie zdolność do obrony opierała się głównie na potencjale państw wschodniej flanki i zdolności do przerzutu większych sił wsparcia NATO podczas kryzysu. Obecnie sekretarz generalny NATO sugeruje, że konieczna jest zmiana podejścia do odstraszania – do odstraszania opartego na wysuniętej obronie. Może to być sygnał, że na wschodniej flance zostaną trwale rozmieszczone znacznie większe siły, co miałoby zwiększyć zdolność NATO do prowadzenia misji kolektywnej obrony już od pierwszych godzin i dni konfliktu.

W jaki sposób rosyjska agresja na Ukrainę zwiększa zagrożenie dla NATO?

Wojna na Ukrainie zwiększa zagrożenie dla NATO na kilka sposobów. Rosja grozi atakami na konwoje z uzbrojeniem dla Ukrainy. Ataki na wielonarodowe centrum szkoleniowe w Jaworowie w pobliżu Lwowa, zaledwie 20 km od granicy z Polską, stanowią ostrzeżenie, że celem uderzenia mogą być państwa, z których terytoriów takie konwoje są wysyłane. Rosja próbuje w ten sposób zastraszyć i podzielić Zachód, aby osłabić jego wsparcie dla Ukrainy. W dłuższej perspektywie NATO musi się także liczyć z tym, że w interesie Putina może być sprowokowanie większego konfliktu z Sojuszem, ponieważ jego celem jest nie tylko doprowadzenie do zmiany władzy na Ukrainie, jej demilitaryzacja i podporządkowanie, ale także osłabienie NATO i tzw. kolektywnego zachodu. Putin domaga się tzw. gwarancji bezpieczeństwa, czyli wycofania sił USA i NATO z państw członkowskich przyjętych po rozpadzie ZSRR. Istnieje więc ryzyko, że Putin pod dowolnym pretekstem rozpocznie konflikt z NATO, aby wykorzystać go, tak jak wojnę na Ukrainie, do negocjacji nowego systemu bezpieczeństwa europejskiego, a także, by wymusić ustępstwa w sprawie tzw. gwarancji bezpieczeństwa. Rosja wyraźnie podejmuje działania, które mają przekonać Zachód, że w sytuacji takiego konfliktu wzrosłoby ryzyko użycia broni nuklearnej.

Czy NATO wzmocniło zdolność do obrony i odstraszania w reakcji na te zagrożenia?

Po rosyjskim ataku na Ukrainę NATO uruchomiło plany obronne, które umożliwiły zwiększenie obecności sił Sojuszu na wschodniej flance. Podjęto m.in. decyzję o utworzeniu nowej grupy bojowej w Słowacji. Przerzucony został też jeden z oddziałów sił szybkiego reagowania NATO (NRF) do Rumunii. Wielkość sił NATO na wschodniej flance wzrosła co najmniej dwukrotnie, do 20 tys. żołnierzy, z czego 10 tys. stacjonuje w Polsce. Sojusznicy podnieśli poziom gotowości sił, które mogą być wysłane w ramach dodatkowego wsparcia. Pod bezpośrednim dowództwem NATO pozostaje 40 tys. żołnierzy. W stanie wysokiej gotowości jest 130 samolotów bojowych i 140 okrętów. Jeszcze zanim doszło do agresji, obecność w Europie i na wschodniej flance zaczęły zwiększać Stany Zjednoczone. Wielkości sił USA w Europie osiągnęła poziom 100 tys., z czego kilka tysięcy zostało oddanych pod dowództwo NATO. Po raz pierwszy od kilku dekad USA przekazały pod dowództwo NATO grupę uderzeniową lotniskowca (lotniskowiec i towarzyszące mu jednostki). Wszystko to zwiększa zdolność NATO do rozpoczęcia działań obronnych na pełną skalę w dość krótkim czasie. Istotnym elementem jest także rozmieszczenie na wschodniej flance systemów obrony powietrznej i przeciwrakietowej, które mają wzmocnić zdolność do obrony przed ograniczonym atakiem rakietowym.