Tygodnik PISM: Globalne Południe, nr 5/2025
Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które kształtują Globalne Południe. Dziś:
- Wojna handlowa USA–ChRL
- Skutki ceł USA dla państw rozwijających się
- Wizyta prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Egipcie
- Porozumienie w sprawie granicy syryjsko-libańskiej
- Dialog ekonomiczny wysokiego szczebla UE–Turcja

9 kwietnia USA podniosły tzw. cła wzajemne na produkty z Chin do 125% (łącznie nałożone na nich opłaty wynoszą 145%), zawieszając je jednocześnie w odniesieniu do wszystkich innych krajów. ChRL obłożyła amerykańskie towary cłami w wysokości 125% i ograniczyła eksport metali ziem rzadkich do USA. Stany Zjednoczone wyłączyły następnie z zakresu nowych ceł szereg produktów elektronicznych, które obejmie wcześniej wprowadzona stawka ogólna 20%.
Działania USA dowodzą, że konfrontacja z ChRL jest priorytetem administracji Donalda Trumpa, ale będzie ona poważnie ograniczana przez interesy amerykańskich konsumentów i biznesu, jak ma to miejsce w dziedzinie elektroniki. Utrzymanie ceł na obecnym poziomie przez dłuższy czas spowoduje zasadniczy spadek wymiany towarowej USA–Chiny, nawet w dziedzinach, w których stawka celna wynosi 20%. Sytuacja jest bardziej niebezpieczna dla ChRL, której gospodarka opiera się na eksporcie. Jego spowolnienie może doprowadzić do fali bankructw i kryzysu gospodarczego. Chińskie władze byłyby w tej sytuacji zmuszone do zdecydowanej interwencji, aby zapobiec negatywnym efektom społecznym i politycznym. Takie działania pogłębiłyby jednak strukturalne problemy chińskiej gospodarki, zwłaszcza nadmierną ingerencję polityczną w procesy rynkowe.
Obie strony wysyłają sprzeczne sygnały co do dalszej eskalacji. Z jednej strony Chiny deklarowały „walkę do samego końca”, a Trump oskarżył je o „brak szacunku dla światowych rynków”. Z drugiej strony zawieszenie części ceł przez stronę amerykańską i określenie tego działania przez ChRL jako „małego kroku w dobrym kierunku” sugeruje, że istnieje możliwość przystąpienia do negocjacji. Droga do rozładowania napięć będzie zdeterminowana przez osobiste wybory prezydenta USA i jego najbliższych doradców, a przewidywanie konkretnych kierunków działań jest obecnie obarczone ogromnym ryzykiem błędu.
O eskalacji napięć handlowych na linii USA–ChRL pisał Piotr Dzierżanowski |
Państwa rozwijające się zostaną silnie dotknięte negatywnymi skutkami 10-procentowych tzw. ceł wzajemnych wprowadzonych przez USA 4 kwietnia. Choć 9 kwietnia administracja Donalda Trumpa zawiesiła na 90 dni planowane podwyższone taryfy na 56 państw, a dwa dni później wyłączyła z tzw. ceł wzajemnych szereg produktów elektronicznych, to działania USA uderzają w ich wiarygodność w krajach rozwijających się.
Podstawowe 10-procentowe tzw. cła wzajemne, nadal obowiązujące w stosunku do prawie wszystkich państw, są szczególnie dotkliwe dla krajów rozwijających się, dla których USA są głównym rynkiem eksportowym. Ponadto 12 z 56 państw zagrożonych zawieszonymi na razie podwyższonymi stawkami należy do grupy najsłabiej rozwiniętych krajów (np. Lesotho – 50%, Kambodża – 49%, Laos – 48%). Wprowadzenie ceł oznacza, że kraje te tracą specjalne przywileje w ramach systemu WTO oraz bezcłowy dostęp do rynku amerykańskiego w ramach specjalnych umów dwustronnych i preferencyjnego traktowania przez USA (dotyczyło to np. państw Afryki Subsaharyjskiej). Utrzymanie ceł i zawirowania w globalnym handlu spowodują spadek dochodów z eksportu państw rozwijających się, pogorszenie się ich bilansu płatniczego i zwolnienia tysięcy pracowników. Państwa te będą starały się porozumieć z USA w sprawie nowych umów handlowych, a jednocześnie przekierować eksport na inne rynki, w tym UE. Presja ekonomiczna USA, następująca po radykalnym ograniczeniu przez nie pomocy rozwojowej, podważa zaufanie do nich i ich pozycję w wielu krajach Globalnego Południa. Ogranicza to ich gotowość, aby opowiedzieć się po stronie Stanów Zjednoczonych w nasilającej się rywalizacji amerykańsko-chińskiej.
O wstrzymaniu pomocy rozwojowej przez USA pisał Patryk Kugiel |
W dniach 6–8 kwietnia prezydent Francji Emmanuel Macron złożył wizytę państwową w Egipcie. Podpisana w jej trakcie umowa podniosła stosunki francusko-egipskie do rangi partnerstwa strategicznego. Francja potwierdziła także swoje zaangażowanie w rozwiązanie konfliktu w Strefie Gazy.
Zacieśnienie współpracy z Egiptem jest korzystne dla francuskiego biznesu, zwłaszcza przedsiębiorstw z sektora obronnego, transportu miejskiego, zdrowia, sztucznej inteligencji i energetycznego. Ważnym kontekstem wizyty była krytyczna sytuacja w Strefie Gazy po zerwaniu 18 marca przez Izrael zawieszenia broni i wznowieniu działań zbrojnych. Francja jest jednym z państw europejskich najmocniej zaangażowanych w stabilizację sytuacji w regionie. Macron po raz kolejny wezwał do natychmiastowego powrotu do zawieszenia broni, uwolnienia pozostałych izraelskich zakładników przez Hamas i deeskalacji na Zachodnim Brzegu. Prezydent usiłuje wykorzystać postawę USA, które udzielają zdecydowanego wsparcia Izraelowi, aby zwiększyć francuską obecność oraz wpływy na Bliskim Wschodzie poprzez zbliżenie z państwami arabskimi, w tym Egiptem. Wyrazem tego jest odrzucenie planu Donalda Trumpa zakładającego przesiedlenia ludności palestyńskiej ze Strefy Gazy do Egiptu i Jordanii oraz poparcie propozycji odbudowy enklawy zatwierdzonej na spotkaniu Ligi Państw Arabskich w Kairze 4 marca (wyklucza ona relokację mieszkańców). Macron potwierdził także swoje zaangażowanie w promowanie rozwiązania dwupaństwowego. W czerwcu Francja ma współorganizować z Arabią Saudyjską konferencję określającą ramy polityczne dla jego wdrożenia.
O podejściu nowej administracji USA do konfliktu izraelsko-palestyńskiego pisał Michał Wojnarowicz |
27 marca w Dżuddzie ministrowie obrony Syrii i Libanu podpisali porozumienie w sprawie deeskalacji i prac nad wyznaczeniem wspólnej granicy. Spotkanie było konsekwencją niedawnych starć między syryjską armią a libańskimi grupami powiązanymi z dawnym reżimem Baszara al-Asada i Hezbollahem.
Napięcia na granicy zainicjowało porwanie i zabicie na terytorium Libanu trzech syryjskich żołnierzy – najprawdopodobniej przez Hezbollah i sprzyjające mu grupy. Działania te były częścią szerszej strategii podważania legitymacji i zdolności kontroli nad państwem nowych władz syryjskich i libańskich. Od upadku wspieranego przez Rosję reżimu Asada 8 grudnia ub.r. rząd Syrii usiłuje rozbroić dawne organizacje wojskowe i paramilitarne oraz zintegrować je z powstającymi siłami zbrojnymi. Rozbrojenia odmówiła jednak część oficerów i generałów z armii Asada, którzy ukryli się na syryjskim wybrzeżu i północy Libanu, gdzie współpracują z Hezbollahem, a także Iranem. Wykorzystują oni niepełną kontrolę władz obu państw nad ich terytorium, atakując służby i eskalując napięcia społeczne. Ma to służyć podważeniu integralności terytorialnej Syrii i Libanu. Nowe władze tych państw usiłują ograniczyć tę aktywność i wzmocnić monopol instytucji państwowych na użycie siły. Celem rządów syryjskiego i libańskiego jest umocnienie pozycji wewnętrznej oraz zapewnienie sobie uznania społeczności międzynarodowej. Ich wzmocnienie ograniczy też wpływy rosyjskie w regionie, co jest korzystne z perspektywy UE.
Więcej o sytuacji w Syrii pisali Sara Nowacka, Aleksandra Maria Spancerska i Michał Wojnarowicz |
3 kwietnia w Brukseli, po raz pierwszy od sześciu lat, odbyło się spotkanie w ramach dialogu ekonomicznego wysokiego szczebla między UE a Turcją. Częścią wydarzenia były rozmowy między przedstawicielami unijnego i tureckiego biznesu.
Delegacji unijnej przewodzili komisarz ds. gospodarki Valdis Dombrovskis i komisarz ds. rozszerzenia Marta Kos, tureckiej zaś – minister skarbu i finansów Mehmet Şimşek. Strony wskazały m.in. na dążenie do poprawy klimatu inwestycyjnego w Turcji oraz zwiększenia zaangażowania instytucji finansowych UE i międzynarodowych w turecką gospodarkę. Ponadto zapowiedziały organizację kolejnego dialogu w przyszłym roku w Turcji.
Spotkanie po tak długiej przerwie pokazało, że UE, choć wyraża zaniepokojenie stanem demokracji w Turcji, przedkłada kwestie pragmatycznej współpracy z tym państwem nad jego ostrą krytykę związaną z intensyfikacją tendencji autorytarnych. Świadczy o nich zatrzymanie 23 marca burmistrza Stambułu Ekrema İmamoğlu, który miał wystartować w wyborach prezydenckich w 2028 r. W kontekście niepewnej sytuacji w światowym handlu istotna dla obu stron może być współpraca gospodarcza (Turcja jest piątym największym partnerem handlowym Unii). UE uznaje także istotną rolę Turcji w sferze bezpieczeństwa i pomocy humanitarnej, m.in. w związku z wojną rosyjsko-ukraińską i sytuacją w Syrii. Dlatego też można spodziewać się, że relacje między stronami będą kontynuowane na zasadzie transakcyjnego podejścia, jak miało to miejsce np. w przypadku umowy migracyjnej z 2016 r.
O transakcyjności w polityce zagranicznej Turcji pisała Aleksandra Maria Spancerska |