Tygodnik PISM: Globalne Południe, nr 4/2025
Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które kształtują Globalne Południe. Dziś:
- Powołanie nowego rządu w Syrii
- Skutki trzęsienia ziemi w Mjanmie
- Poprawa w dostępności prądu w RPA
- Oddalenie widma amerykańskiego weta w sprawie wysp Czagos
- Nowe sankcje nałożone przez USA na Chiny i Tajlandię za łamanie praw człowieka

29 marca w Syrii zaprzysiężony został nowy rząd przejściowy, składający się z 23 ministerstw. Jest bardziej zróżnicowany i technokratyczny niż pierwszy rząd utworzony po upadku Asada.
Ważną zmianą jest brak premiera, co jest konsekwencją postanowień deklaracji konstytucyjnej z ubiegłego miesiąca, stanowiącej, że szefem rządu ma zostać prezydent. W skład nowej administracji weszło jedynie siedem osób powiązanych z Rządem Zbawienia, cywilnym ramieniem Hajat Tahrir asz-Szam (HTS). Znalazło się w niej za to dziewięciu niezależnych ministrów oraz pięciu byłych wysokich rangą decydentów służących w rządzie Asada przed 2011 r. Dodatkowo każda z mniejszości (chrześcijanie, alawici, druzowie i Kurdowie) jest reprezentowana przez jednego ministra lub ministrę (w przypadku chrześcijan). Skład i ideologiczne zaplecze ministrów ilustrują wolę włączania różnych ugrupowań w proces transformacji i reform gospodarczych w kierunku liberalnym (ministrowie finansów i gospodarki wcześniej brali udział w próbach implementacji takich założeń), które ułatwiłyby uzyskanie wsparcia od międzynarodowych instytucji finansowych. Jednocześnie najważniejsze ministerstwa (spraw zagranicznych, obrony, spraw wewnętrznych i sprawiedliwości) pozostały w rękach bliskich prezydentowi osób wywodzących się z HTS, co podkreśla jego dominujący wpływ na kierunek transformacji państwa.
Więcej o przemianach w Syrii pisali Sara Nowacka, Aleksandra Maria Spancerska i Michał Wojnarowicz |
Potężne trzęsienie ziemi z 28 marca o sile 7,7 stopnia w skali Richtera w Azji Południowo-Wschodniej spowodowało śmierć ponad 3 tys. osób, głównie w Mjanmie, i ogromne straty materialne. Dostarczanie pomocy humanitarnej utrudniają zniszczenia infrastruktury telekomunikacyjnej i transportowej oraz brak prądu. Katastrofa może jednak zwiększyć szanse na szybsze zakończenie wojny domowej.
Kataklizm pogarsza trudną sytuację ludności kraju, który już wcześniej należał do najbiedniejszych na świecie i w którym po wojskowym zamachu stanu w lutym 2021 r. trwa coraz bardziej krwawa wojna domowa. Na początku roku szacowano, że pomocy ratującej życie potrzebowało prawie 20 mln ludzi, a ONZ apelowała o 1,1 mld dol. na ten cel. Spełnienie dodatkowych potrzeb może być utrudnione w obliczu cięć w wydatkach na pomoc zagraniczną dokonanych w USA i innych państwach rozwiniętych. Zwiększy to lukę w finansowaniu pomocy i obciąży globalny system pomocowy. Jednocześnie skala zniszczeń daje nadzieję, że strony wojny domowej powstrzymają się od działań zbrojnych i podejmą dialog, podobnie jak po uderzeniu cyklonu Nargis w 2008 r. 2 kwietnia armia ogłosiła czasowe zawieszenie broni, po tym jak podobny ruch wykonały grupy zbrojnej opozycji. Zniszczenia infrastruktury i rozczarowanie mieszkańców odpowiedzią władz na kataklizm mogą jeszcze bardziej osłabić pozycję junty w kraju i przyspieszyć ustępstwa. Dodatkowo prośba armii o pomoc międzynarodową daje zagranicznym donatorom instrument do silniejszego wpływu na sytuację wewnętrzną i może zwiększyć szanse na udaną mediację pokojową w przyszłości.
W ostatnich dniach marca w RPA podłączono do krajowej sieci elektroenergetycznej kolejny blok węglowy o mocy 800 MW w elektrowni Kusile. W efekcie wysiłków władz udało się znacząco ograniczyć skutki kryzysu energetycznego, z którym RPA mierzy się od 2007 r. Tylko w ostatnim roku udało się zredukować czas trwania ograniczeń w dostawie prądu z 333 dni w 2023 r. do 23 dni.
Kryzys energetyczny w RPA był spowodowany wieloma czynnikami. Szczególne znaczenie miały gwałtowny wzrost zapotrzebowania na prąd w wyniku np. masowej elektryfikacji osiedli ludności czarnoskórej oraz załamanie się inwestycji i brak modernizacji starzejącej się infrastruktury energetycznej, która wielokrotnie przekraczała dopuszczalny okres eksploatacji. Skalę i długość kryzysu potęgowały złe zarządzanie sektorem przez władze, w tym powszechna korupcja, rozkradanie mienia i odpływ wykwalifikowanych pracowników. Dotychczasowe działania władz zaczęły przynosić wyraźne efekty w ostatnich miesiącach, co było związane z zakończeniem modernizacji i oddaniem nowych węglowych mocy wytwórczych, które odpowiadają obecnie za ponad 80% krajowej produkcji prądu. Choć jest to sprzeczne z zobowiązaniami klimatycznymi RPA, to pozostaje częściowo uzasadnione pilną potrzebą budowy niezawodnego systemu dostaw energii. Jednocześnie za szybki rozwój mocy słonecznych (w 2024 r. łącznie 8,5 GW) odpowiada sektor prywatny i komunalny, któremu instalacja taniejących paneli fotowoltaicznych z magazynem energii pozwala częściowo uniezależnić się od niestabilnych dostaw sieciowych.
Prezydent USA Donald Trump zgodził się na przekazanie przez Wielką Brytanię Mauritiusowi zwierzchności nad wyspami Czagos na Oceanie Indyjskim, na których znajduje się kluczowa wojskowa baza amerykańska, Diego Garcia. Decyzja kończy okres niepewności co do przyszłego statusu wysp.
Choć Wielka Brytania w październiku ub.r. zgodziła się oddać wyspy Mauritiusowi, po objęciu władzy przez Trumpa wzrosło prawdopodobieństwo amerykańskiego weta w tej sprawie z uwagi na wymogi bezpieczeństwa narodowego. Ostatecznie jednak, w ocenie prezydenta, warunki umowy brytyjsko-maurytyjskiej – utrzymanie przez Wielką Brytanię i USA kontroli nad centralną wyspą archipelagu, gdzie mieści się Diego Garcia, na zasadzie 99-letniej dzierżawy – wystarczająco zabezpieczą ciągłość funkcjonowania amerykańskiej bazy. Stanowi to sukces konsekwentnej od kilku dekad polityki Mauritiusu, który domagał się od Wielkiej Brytanii zwrotu wysp, należnych mu według prawa międzynarodowego. Jednocześnie nie jest pewne, jak nowe władze Mauritiusu, wybrane w listopadzie 2024 r., podejdą np. do kwestii powrotu rdzennych mieszkańców. Dla Wielkiej Brytanii rezygnacja z ostatniej kolonii w Afryce będzie korzystna wizerunkowo, gdyż zdejmie z niej odium państwa stosującego podwójne standardy dotyczące przestrzegania prawa międzynarodowego, co wykorzystywała np. Rosja.
31 marca USA nałożyły sankcje na urzędników z ChRL i Hongkongu za łamanie praw człowieka oraz naruszanie autonomii tego specjalnego regionu administracyjnego. Chińscy oficjele zostali też objęci restrykcjami w związku z ograniczaniem wjazdu cudzoziemców do Tybetańskiego Regionu Autonomicznego. Natomiast 14 marca USA nałożyły sankcje na tajlandzkich urzędników za lutową deportację do Chin przynajmniej 40 Ujgurów.
Sankcje związane m.in. z represjami wobec aktywistów w Hongkongu dotknęły sześciu urzędników, w tym sekretarza sprawiedliwości regionu. Dotyczą one m.in. zakazu dokonywania transakcji w USA. W kwestii Tybetu administracja amerykańska wskazała na brak wzajemności w swobodzie dostępu do terytoriów USA i Chin, w tym dla dziennikarzy. Decyzja Tajlandii spotkała się z krytyką nie tylko Stanów Zjednoczonych, ale też m.in. UE i ONZ ze względu na możliwość represji chińskich władz wobec Ujgurów. W sprawie Tybetu i deportacji USA wprowadziły sankcje wizowe, jednak ich szczegóły nie są znane. Działania Stanów Zjednoczonych wskazują, że będą one podnosić kwestię praw człowieka w rywalizacji z Chinami i zapewne oczekiwać od swoich partnerów aktywności w tym zakresie. Może być to związane z podejściem sekretarza stanu USA Marco Rubio, który jako senator ostro atakował Chiny za łamanie praw człowieka. ChRL uznaje amerykańskie decyzje za ingerencję w jej sprawy wewnętrzne i może wskazywać na możliwości podobnych działań wobec innych państw. Tajlandia prawdopodobnie zdecydowała się na odesłanie Ujgurów, aby nie antagonizować Chin – jej największego partnera handlowego, istotnego dla pobudzenia tajlandzkiej gospodarki. Wskazuje to na kluczowe obecnie znaczenie kwestii ekonomicznych dla Tajlandii, będącej traktatowym sojusznikiem USA.
O znaczeniu kwestii praw człowieka w polityce zagranicznej ChRL pisał Marcin Przychodniak |