Tygodnik PISM: Globalne Południe, nr 17/2025
Regularnie analizujemy wydarzenia i procesy, które kształtują Globalne Południe. Dziś:
- Ogłoszenie umów handlowych USA z Wietnamem, Indonezją i Filipinami
- Zatrzymanie polityków opozycji w Turcji
- Otwarcie granicy etiopsko-erytrejskiej po raz pierwszy po pięciu latach
- Kuwejt członkiem Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB)
- Spotkanie w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy bez deklaracji końcowej
W lipcu prezydent USA Donald Trump ogłosił uzgodnienie ramowych umów handlowych z trzema państwami Azji Południowo-Wschodniej – Wietnamem, Indonezją i Filipinami.
Umowy zwiększą przewidywalność prowadzenia handlu z USA i będą sprzyjały ustabilizowaniu gospodarek trzech członków ASEAN-u. Jednak opłacalność eksportu na rynek amerykański może być znacznie zmniejszona, co może skłaniać firmy z tych państw do szukania innych partnerów handlowych. W przypadku Wietnamu i Indonezji podstawowe stawki celne w eksporcie do USA mają być niższe niż w przypadku ogłoszonych przez Trumpa w kwietniu tzw. ceł wzajemnych, jednak nadal dość wysokie (odpowiednio 20% wobec wcześniej wskazywanych 46% i 19% wobec 32%). W przypadku Filipin stawka ma wynieść 19%, podczas gdy wcześniej administracja USA wskazywała na 17%. Dodatkowo, w przypadku Wietnamu i Indonezji, ma być ograniczony reeksport z państw trzecich (np. taka sprzedaż z Wietnamu ma być obłożona 40-procentowym cłem). Ma to uderzyć głównie w Chiny, kierujące przez te państwa część swojej sprzedaży do USA. Tego rodzaju postanowienia mogą być użyte także w przypadku umów z innymi partnerami Stanów Zjednoczonych. Według Trumpa ma być zwiększony import z USA. Wszystkie trzy państwa mają też zapewnić bezcłowy dostęp dla towarów ze Stanów Zjednoczonych. Nie jest jasne, czy zapowiedź ta dotyczy całego handlu (szczegóły umów są wciąż omawiane), ale szerokie otwarcie rynków trzech państw ASEAN-u może zwiększyć presję na lokalnych producentów, a także sprzyjać konkurencyjności produktów z USA wobec importu z innych kierunków, m.in. UE i Chin. Nie wiadomo także, czy umowy obejmą produkty obłożone wyższymi amerykańskimi cłami, w tym stal i aluminium.
Od początku lipca trwają wzmożone działania tureckich władz wymierzone w Republikańską Partię Ludową (CHP) – najstarszą partię opozycyjną na tureckiej scenie politycznej. Obejmują one m.in. zatrzymania burmistrzów miejscowości Antalya, Adana i Adıyaman w związku z zarzutami o korupcję.
Aresztowania polityków opozycji wpisują się w długotrwałą i systematyczną antydemokratyczną politykę rządu. Działania władz mają na celu kompromitację CHP i są motywowane politycznie. Uległy intensyfikacji po uwięzieniu burmistrza Stambułu Ekrema İmamoğlu w marcu br., co wywołało największe od dekady protesty społeczne w kraju. W najbliższym czasie należy spodziewać się kontynuacji instytucjonalnych działań aparatu państwowego wymierzonych w opozycję. Ponadto nie należy oczekiwać zdecydowanej krytyki ze strony przedstawicieli USA i UE wymierzonej w tureckich decydentów. Najprawdopodobniej nie będą oni chcieli antagonizować władz Turcji, ze względu na jej potencjał polityczny, gospodarczy oraz militarny, w tym jej znaczenie w kontekście wojny na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie.
22 czerwca zostało otwarte etiopsko-erytrejskie przejście graniczne w Zalambessa (prowincja Tigraj), nieczynne od wybuchu wojny domowej i rozpoczęcia interwencji erytrejskiej w 2020 r. Prawdopodobnie odbyło się to bez udziału centralnych władz etiopskich, a pośrednio wbrew ich interesowi.
Spotkania rodzin rozdzielonych od ćwierćwiecza zamkniętą granicą na pozór przywołały atmosferę krótkotrwałego pojednania między Etiopią i Erytreą z 2018 r., które przyniosło etiopskiemu premierowi Abiy Ahmedowi Pokojową Nagrodę Nobla. Obecnie jednak kontekst jest zupełnie inny i powiązany z narastającym napięciem między obydwiema stolicami, a także z podziałami w zniszczonym wojną domową etiopskim Tigraju. Doszło tam do rozłamu w autonomicznych władzach, ustanowionych na mocy porozumienia z Pretorii z 2022 r. kończącego etiopską wojnę domową. W ostatnich miesiącach przywództwo stracił tam ugodowy Getachew Reda, a władzę przejęli twardogłowi członkowie tradycyjnie dominującej partii tigrajskiej, TPLF, z jej wieloletnim liderem Debretsionem Gebremichaelem na czele. Obydwie frakcje szukają oparcia na zewnątrz: Reda we władzach w Addis Abebie (w kwietniu br. został doradcą premiera ds. Afryki Wschodniej), a Gebremichael w Erytrei. Ta, choć w latach 2020–2022 okupowała Tigraj i dążyła do zniszczenia TPLF, obecnie wspiera go jako przeciwwagę wobec centralnego rządu etiopskiego, z którym jest w konflikcie. Otwarcie granicy należy więc odczytywać jako przykład zacieśnienia współpracy między TPLF i władzami erytrejskimi. Wpisuje się ono w narastające napięcie na linii Etiopia–Erytrea i w obawy o możliwe odnowienie walk w Tigraju.
W dniach 24–26 czerwca w Pekinie spotkali się przedstawiciele państw członkowskich Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB). Podczas spotkania kolejnym członkiem AIIB został Kuwejt. To 111. państwo członkowskie w tym założonym z inicjatywy Chin w 2016 r. międzynarodowym banku rozwoju.
Członkostwo Kuwejtu (szóstego państwa z Zatoki Perskiej) to wyraz intensyfikacji kontaktów Chin z państwami arabskimi, o której świadczy szereg deklaracji współpracy dotyczących rozbudowy infrastruktury, sektora energetycznego i logistyki podpisanych w ostatnich latach. Tymi obszarami interesuje się także AIIB jako możliwymi do finansowania. Sam bank, choć stara się demonstrować neutralność – choćby wycofując się w 2022 r. z projektów w Rosji i Białorusi po pełnoskalowej agresji na Ukrainę – jest ważnym instrumentem politycznym ChRL w rozwoju relacji z państwami tzw. Globalnego Południa, ale także Bliskiego Wschodu. Pierwsza filia AIIB poza Chinami powstała w 2023 r. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jego rola ekonomiczna, jako podmiotu finansującego projekty rozwojowe (do tej pory na kwotę ok. 60 mld dol.), pozostaje nadal ograniczona w porównaniu z Azjatyckim Bankiem Rozwoju.

|
O znaczeniu AIIB w polityce zagranicznej i gospodarczej ChRL pisał Marcin Przychodniak |
Podczas spotkania ministrów obrony Szanghajskiej Organizacji Współpracy 26 czerwca w chińskim Qingdao nie doszło, na skutek sprzeciwu przedstawiciela Indii, do podpisania deklaracji końcowej.
Spotkanie w tym formacie to jeden z elementów kooperacji w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW), zrzeszającej Chiny, Rosję, państwa Azji Centralnej, a także Indie i Pakistan (od 2017 r.), Iran (od 2023 r.) i Białoruś (od 2024 r.). Zwiększająca się liczba członków i istniejące różnice interesów od dłuższego czasu zmniejszają efektywność SOW, czego przykładem jest brak porozumienia w trakcie spotkania ministrów obrony. W końcowym komunikacie zabrakło sprzeciwu SOW wobec ataków terrorystycznych, o które Indie oskarżają Pakistan, natomiast uwzględniono postulaty pakistańskie. Dla Chin organizacja (w tym również ostatnie spotkanie ministrów obrony) pozostaje przede wszystkim forum rozwoju relacji dwustronnych w kontekście rywalizacji z USA, ale również zmniejszania wpływów rosyjskich (przede wszystkim w Azji Centralnej) i równoważenia pozycji Indii (ze wsparciem dla Pakistanu). Dlatego też MSZ ChRL określiło spotkanie jako zakończone sukcesem.


