Tygodnik PISM: Bezpieczeństwo międzynarodowe, nr 8/2025

8
08.04.2025

Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na regionalne i globalne bezpieczeństwo. Dziś:

  • Groźba nałożenia na Rosję dotkliwych sankcji przez USA
  • Wiosenny pobór do wojska w Rosji
  • Fińskie plany dotyczące wzmocnienia zdolności obronnych
  • Nasilenie amerykańskich ataków na cele w Jemenie
  • Wizyta sekretarza obrony USA w Panamie

Senatorowie Lindsey Graham (republikanin) i Richard Blumenthal (demokrata) przedstawili projekt ustawy, która umożliwia nałożenie ceł i sankcji wtórnych uderzających w Rosję, jeśli nie zgodzi się ona na zawarcie pokoju z Ukrainą.

Wprowadzenie ceł w wysokości 500% praktycznie wstrzymałoby rosyjski eksport do USA. Nie miałoby to jednak istotnego znaczenia dla rosyjskiej gospodarki, ponieważ eksport do Stanów Zjednoczonych w 2024 r. miał wartość zaledwie 3 mld dol. Istotniejsza jest groźba sankcji wtórnych, które mogłyby zniechęcić firmy z państw takich jak Chiny, Indie czy Turcja do kupowania rosyjskich surowców. Mogłoby to spowodować spadek dochodów budżetowych do tego stopnia, że Rosja nie byłaby w stanie prowadzić wojny przy jednoczesnym utrzymaniu stabilności własnej gospodarki. Do tej pory administracja Donalda Trumpa stosowała wobec rosyjskiego reżimu głównie zachęty w postaci obietnic zniesienia części sankcji czy rozwoju współpracy gospodarczej. Po dwóch rundach negocjacji między USA a Rosją w Arabii Saudyjskiej coraz wyraźniej widać, że rosyjskie władze nie są zainteresowane wprowadzeniem zawieszenia broni. Władimir Putin wykorzystuje to, że Trump chciałby odnieść sukces w postaci nawet częściowego wstrzymania działań zbrojnych na Ukrainie, dlatego gra na czas, aby uzyskać maksymalne ustępstwa. Opracowanie projektu ustawy dotyczącej sankcji to pierwsze konkretne działanie, które ma być elementem presji na Rosję. Ponadpartyjna inicjatywa, która ma poparcie połowy senatorów, ma zademonstrować, że nie będzie problemu z jej przegłosowaniem w Senacie i Izbie Reprezentantów (w obu niewielką przewagę mają Republikanie). Bez zgody Trumpa inicjatywa nie będzie jednak procedowana.


 

1 kwietnia rozpoczął się w Rosji wiosenny pobór do wojska, który potrwa do 15 lipca. Obejmie obywateli Federacji Rosyjskiej w wieku od 18 do 30 lat, którzy nie są w rezerwie i podlegają obowiązkowej służbie wojskowej. Powołanych ma zostać 160 tys. osób, a więc o 10 tys. więcej niż wiosną 2024 r.

Pobór ma ułatwić zrealizowanie planów dotyczących odbudowy i wzmocnienia potencjału militarnego państwa, w tym zwiększenie liczebności armii do 1,5 mln żołnierzy i oficerów. Wezwania będą dostarczane metodami tradycyjnymi (listem poleconym lub wręczane osobiście), ale także po raz pierwszy wysyłane za pośrednictwem państwowego systemu informacyjnego na indywidualne konta obywateli. Ma to ułatwić ich dostarczenie niezależnie od miejsca pobytu poborowego. Chociaż formalnie rekruci nie mogą zostać wysłani do walk w ramach tzw. specjalnej operacji wojskowej, jest to możliwe w przypadku podpisania kontraktu. W tym celu władze mogą stosować np. zachęty finansowe, ale też różne rodzaje presji. Dzięki obowiązkowej służbie, która trwa rok, Rosja nie tylko zwiększa liczebność armii, ale też liczbę wyszkolonych rezerwistów, ocenianą na ok. 2 mln osób. Jest to też ważny element militaryzacji i ideologicznego przygotowania rosyjskiego społeczeństwa na wypadek wojny. Równocześnie z poborem prowadzona jest tzw. kryptomobilizacja, aby na bieżąco uzupełniać straty, jakie Rosja ponosi na Ukrainie.

O kryptomobilizacji pisał Filip Bryjka
➡️


ALEXEY PAVLISHAK / Reuters / Forum


 

Finlandia zapowiedziała podwyższenie wydatków obronnych z 2% do 3% PKB w 2029 r. Dodatkowe 3,7 mld euro trafi do Fińskich Sił Obrony w transzach rozłożonych na cztery lata. Władze tego kraju zapowiedziały także wyjście z konwencji ottawskiej zakazującej użycia min przeciwpiechotnych.

Decyzje fińskiego rządu są odpowiedzią na rosnące zagrożenie ze strony Rosji, która wzmacnia swój potencjał militarny w pobliżu Finlandii, tworząc nowe jednostki w Leningradzkim Okręgu Wojskowym (np. 44. Korpus Armijny w Karelii). W ocenie fińskiego wywiadu Rosja może osiągnąć gotowość do bezpośredniej konfrontacji z NATO już pod koniec 2026 r. Wydatki obronne Finlandii do 2020 r. nie były większe niż 1,5% PKB, a następnie minimalnie przekroczyły 2% PKB. Ich wzrost jest niezbędny, aby przyspieszyć rozwój i modernizację potencjału wojskowego. Dodatkowe środki finansowe zostaną przeznaczone na modernizację sprzętu, zabezpieczenie infrastruktury i zgromadzenie zapasów umożliwiających prowadzenie przedłużającego się konfliktu na pełną skalę. Wypowiedzenie konwencji ottawskiej zakazującej użycia, produkcji i przechowywania min przeciwpiechotnych umożliwi Finlandii dodatkowe zabezpieczenie liczącej 1343 km granicy z Rosją. Możliwość ufortyfikowania i zaminowania terenu powinna wpłynąć na kalkulacje Rosji i powstrzymywać ją przed agresją, która byłaby dla niej zbyt kosztowna. Wszystkie państwa zamierzające podjąć podobną decyzję, czyli Finlandia, Polska, Estonia, Łotwa i Litwa, powinny skoordynować swoje działania dotyczące wypowiedzenia traktatu, aby osłabić ewentualną krytykę i wzmocnić przekaz dotyczący rosyjskiego zagrożenia.


 

Od połowy marca USA nasiliły ataki lotnicze i rakietowe na zaplecze proirańskiej milicji Hutich w Jemenie. Ich oficjalnym celem ma być przywrócenie swobody żeglugi na Morzu Czerwonym, po tym jak Huti wznowili ataki na okręty cywilne (tranzyt spadł tu o 50–60%) i kilkakrotnie ostrzelali lub uszkodzili amerykańskie drony nad Jemenem. Pentagon skierował do regionu też dodatkowo lotniskowiec USS Carl Vinson, krążownik rakietowy, samoloty A-10 i systemy przeciwrakietowe THAAD, a na Diego Garcia bombowce B-2.

Administracja Donalda Trumpa wydaje się prezentować nowe podejście do odstraszania i powstrzymywania działań Hutich, stale poszerzające listę celów oraz skalę uderzeń w Jemenie. Ujawnione przez media komentarze wiceprezydenta i sekretarza obrony USA na temat Jemenu sugerują przy tym ich niechęć do ponoszenia wysokich kosztów związanych z ochroną szlaku przez Morze Czerwone i Kanał Sueski o strategicznym znaczeniu dla UE i eksporterów z Azji. Unia ze swojej strony prowadzi na nim od lutego 2024 r. własną misję Aspides – obecnie złożoną z czterech okrętów z Francji, Grecji i Włoch oraz uzbrojonej eskorty statków cywilnych. Te znikome zdolności i ograniczenia mandatu nie pozwalają UE na odegranie większej roli przy zwalczaniu arsenału rakiet i dronów w Jemenie. Z kolei prowadzona od końca 2024 r. amerykańsko-brytyjska operacja „Poseidon Archer” (wcześniej „Prosperity Guardian”) stopniowo przekształca się w ważny element „maksymalnej presji” USA względem samego Iranu, a nie jego lokalnych sojuszników w Jemenie. Skierowane na Bliski Wschód amerykańskie dodatkowe siły i środki zdecydowanie wykraczają poza potrzeby zwalczania Hutich. Zapewne mają one wzmacniać ultimatum Trumpa w sprawie ustępstw Iranu w kwestiach nuklearnych i regionalnych, a przy ich braku – wiarygodność jego gróźb w sprawie uderzeń na irańskie ośrodki nuklearne.

Na temat operacji USA w Jemenie pisał Marcin Andrzej Piotrowski
➡️


Mcss Anna Van Nuys / Zuma Press / Forum

Na temat misji UE na Morzu Czerwonym pisał Wojciech Lorenz
➡️


MOHAMED ABD EL GHANY / Reuters / Forum


 

Informacje, że Pentagon ma opracować scenariusze wojskowe dotyczące przejęcia kontroli nad Kanałem Panamskim, podsyciły obawy o intencje USA w ich sąsiedztwie. Wizyta sekretarza obrony USA Pete’a Hegsetha w Panamie w dniach 7–8 kwietnia powinna sprecyzować oczekiwania administracji wobec panamskich władz.

Administracja Donalda Trumpa uzasadnia swoje działania rosnącą chińską obecnością w Panamie. Kanał Panamski obsługuje ok. 40% amerykańskiego transportu morskiego, dlatego ma strategiczne znaczenie dla USA, a jego zamknięcie byłoby ciosem dla ich gospodarki. Jest on także istotny dla zdolności projekcji siły amerykańskiej marynarki wojennej. Chociaż chińskie firmy zwiększyły swoją obecność w Panamie i kontrolują kluczowe porty, to zagrożenie związane z zamknięciem Kanału jest wyolbrzymiane dla celów politycznych. Groźby ze strony Trumpa, w tym dopuszczenie użycia siły, mają ułatwiać amerykańskiej administracji wymuszanie ustępstw na władzach Panamy. Nie można jednak wykluczyć, że prezydent USA chce faktycznego przejęcia pełnej kontroli nad Kanałem, który został przekazany Panamie przez Stany Zjednoczone w 1999 r. na podstawie umowy Carter–Torrijos z 1977 r. Trump mógłby w ten sposób zapisać się w historii jako przywódca, który odzyskał tę przeprawę. Panamskie władze zacieśniają współpracę z USA, m.in. w walce z nielegalną migracją czy poprzez zapowiedzi ograniczenia współpracy z Chinami, aby zmniejszyć amerykańską presję. Wizyta Hegsetha w Panamie może być okazją do potwierdzenia szczegółowych oczekiwań USA i zakresu potencjalnych ustępstw panamskiego rządu. Rozmowy mogą dotyczyć np. zwiększenia obecności wojskowej USA (obecnie ok. 200 żołnierzy, podlegających rotacji) czy bezpłatnego korzystania z Kanału przez ich okręty marynarki wojennej. Eskalacja żądań ze strony Stanów Zjednoczonych może jednak skłonić Panamę, która nie posiada armii ani zdolności do obrony, do szukania międzynarodowego poparcia. W tym celu państwo to może np. wykorzystać swoją pozycję niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ w latach 2025–2026 do oskarżania USA o prowadzenie ekspansjonistycznej polityki.