Tygodnik PISM: Bezpieczeństwo międzynarodowe, nr 23/2025
Regularnie analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na regionalne i globalne bezpieczeństwo. Dziś:
- Powrót taktycznej broni nuklearnej USA do Wielkiej Brytanii
- Ostatnie przygotowania Rosji i Białorusi do ćwiczeń „Zapad 2025”
- Planowane zmiany w systemie poboru wojskowego Rosji
- Dalsze nasilenie aktów rosyjskiego sabotażu w państwach NATO i UE
- Negatywne zmiany w zapleczu analitycznym wywiadu i dyplomacji USA
Stany Zjednoczone prawdopodobnie ponownie rozmieściły bomby nuklearne w Wielkiej Brytanii po ponad 15 latach. Jest to sygnał, że administracja Donalda Trumpa jest zainteresowana współpracą z sojusznikami z NATO we wzmacnianiu odstraszania Rosji od użycia broni jądrowej w Europie, pomimo spodziewanego zmniejszenia obecności wojsk konwencjonalnych USA.
USA od 2022 r. modernizowały i rozbudowywały infrastrukturę do stacjonowania broni jądrowej w Lakenheath – brytyjskiej bazie, z której wycofały to uzbrojenie po zimnej wojnie. O tym, że w połowie lipca doszło do przerzutu tam bomb B61-12, świadczy przelot do tej bazy specjalnego samolotu transportowego z ich składu w USA. Oznaczałoby to, że po raz pierwszy po zimnej wojnie Stany Zjednoczone zwiększają swój arsenał nuklearny w Europie, utrudniając jego zniszczenie przez Rosję. Dotychczas był on szacowany na blisko 100 bomb rozmieszczonych w Belgii, Holandii, Niemczech, Turcji i we Włoszech. Do rozmieszczenia kolejnych dojdzie przypuszczalnie za kilka lat, po tym jak Wielka Brytania otrzyma myśliwce F-35A. Niedawno zapowiedziała ich nabycie od USA na potrzeby misji nuklearnej NATO. Bomby jądrowe – prawdopodobnie już przerzucone – będą zaś mogły być przenoszone przez stacjonujące w Lakenheath maszyny F-35A i F-15E amerykańskiego lotnictwa. Zacieśnianie amerykańsko-brytyjskiej współpracy w nuklearnym odstraszaniu stanowi element długofalowej adaptacji do zagrożenia ze strony Rosji i nie należy go wiązać z bieżącą sytuacją. Nie wydaje się nim także zadeklarowane ostatnio przez Trumpa przesunięcie „dwóch nuklearnych okrętów podwodnych” bliżej Rosji w odpowiedzi na groźby jej byłego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa. Ta ostatnia zapowiedź Trumpa wpisuje się natomiast w zwiększanie przez niego presji na zawarcie przez Rosję pokoju z Ukrainą.

Ze względu na wojnę Rosji z Ukrainą oraz zmiany strukturalne w rosyjskich siłach zbrojnych (m.in. rozwiązanie Zachodniego Okręgu Wojskowego) manewry „Zapad 2025” będą miały inny wymiar niż poprzednie ćwiczenia o tym kryptonimie. Nadal jednak ich scenariusz i przebieg będą wskazywały na zagrożenia ze strony Rosji i Białorusi wobec Ukrainy i państw wschodniej flanki NATO.
Szef Sztabu Generalnego Białorusi 23 lipca br. oświadczył, że Białoruś i Rosja zakończyły przygotowania do ćwiczeń „Zapad”. Podkreślił, że oba państwa zredukowały liczbę ich uczestników o połowę (do ok. 7,5 tys.) w stosunku do pierwotnych założeń oraz przeniosły je w głąb terytorium Białorusi. Nadal jednak nie jest jasne, jak duże będą siły, które faktycznie wezmą w nich udział, i jaka będzie skala części manewrów realizowanych w Rosji. Jednocześnie tegoroczne ćwiczenia będą testem dla utworzonych w marcu 2024 r. na bazie Zachodniego Okręgu Wojskowego okręgów Leningradzkiego i Moskiewskiego, które odpowiadają za zabezpieczenie rosyjskiego zachodniego kierunku strategicznego. Białoruś i Rosja deklarują także, że w trakcie manewrów szczególny nacisk będzie położony m.in. na wykorzystanie dronów i systemów walki radioelektronicznej, a więc zdolności szczególnie istotnych dla współczesnego pola walki, co pokazuje wojna na Ukrainie. Skala i scenariusz tegorocznego „Zapadu” pokażą także stan rezerw Rosji, które potencjalnie mogłyby zostać wykorzystane przeciwko członkom NATO. Jednocześnie, podobnie jak w poprzednich latach, będzie to największy sprawdzian stanu gotowości bojowej Regionalnego Zgrupowania Wojsk tworzonego przez siły zbrojne Białorusi i Rosji oraz powołanego do obrony Państwa Związkowego.

|
O założeniach ćwiczeń „Zapad 2021” pisała Anna Maria Dyner |
Rosja zamierza zmienić system poboru wojskowego z cyklu półrocznego na całoroczny. Zmiany te mają przyśpieszyć tempo tworzenia jej rezerw mobilizacyjnych i rozbudowy sił zbrojnych. Potencjalnie mogą także zostać wykorzystane do uzupełniania strat osobowych Rosji na froncie w Ukrainie poprzez zachęcanie rekrutów do podpisywania kontraktów.
Zmiany mają usprawnić pracę urzędów ewidencji i poboru do wojska, które w ocenie Komitetu ds. Obrony rosyjskiej Dumy były zbyt obciążone pracą w systemie półrocznym. Dotychczas pobór w Rosji odbywał się wiosną (1 kwietnia – 15 czerwca) oraz jesienią (1 października – 31 grudnia). W ostatniej dekadzie do wojska wcielanych było łącznie ok. 250–300 tys. nowych rekrutów rocznie. Przed inwazją na Ukrainę i w jej pierwszym roku liczba poborowych nie zostały zwiększona, ale w ostatnich dwóch latach stopniowo rosła. Wprowadzenie nowego systemu poboru może oznaczać planowane znaczne podwyższenie liczby wezwań do odbycia służby wojskowej, co jest związane z rozbudową rezerw mobilizacyjnych na wypadek konfrontacji z NATO. Na ten cel w budżecie obronnym zapewniono ponad 150 mln dol. rocznie. W związku z wdrażaniem reformy rosyjskich sił zbrojnych, które mają liczyć 1,5 mln żołnierzy, tworzone są nowe jednostki w okręgach wojskowych Moskiewskim i Leningradzkim, wymagające ukompletowania żołnierzami kontraktowymi i rezerwistami. Celem zmian w systemie poboru jest także zwiększenie zdolności Rosji do uzupełniania rosnących strat w wojnie z Ukrainą – tylko w pierwszej połowie 2025 r. na polu walki zginąć miało 100 tys. żołnierzy. Chociaż władze utrzymują, że poborowi nie są wysyłani na front, w trakcie służby zasadniczej otrzymują oni propozycje podpisania kontraktu zawodowego, co daje dowódcom możliwość skierowania ich do walk.

Zlecone przez rosyjskie służby podpalenia w Czechach i Polsce są już stałym elementem wojny hybrydowej przeciwko państwom UE i NATO. Rosja próbuje w ten sposób zastraszać zachodnie społeczeństwa i osłabiać ich wsparcie dla Ukrainy.
Rosyjskie służby coraz częściej rekrutują obywateli państw trzecich i zlecają im działania dywersyjne w Europie. Podobnie jak organizacje terrorystyczne, wykorzystują w tym celu popularne komunikatory (np. Telegram), co pozwala im łatwo docierać do chętnych, obniżać koszty prowadzenia takich operacji i utrudniać jednoznaczne powiązanie ich z Rosją. W ostatnim roku doszło m.in. do serii podpaleń w Czechach, Litwie, Polsce i Rumunii – rosyjskie powiązania były tam na tyle wyraźne, że zaatakowane państwa zdecydowały się powołać wspólny zespół śledczy. Chociaż ostatnie podpalenia w Czechach i Polsce nie były wymierzone w ich infrastrukturę wojskową, to rosyjskie media wykorzystały ich nagrania i zdjęcia jako materiały propagandowe i dezinformacyjne, sugerując, że spalony został sprzęt wojskowy przeznaczony dla Ukrainy. Działania te wpisują się w szerszą strategię Rosji, mającą na celu osłabianie państw zachodnich, odciąganie uwagi od wojny w Ukrainie oraz zastraszanie społeczeństw i obniżanie ich poparcia dla udzielania jej pomocy wojskowej. Rosja sygnalizuje w ten sposób, że jest gotowa stale zwiększać koszty po stronie państw UE i NATO. Stara się ponadto, aby takie fałszywe informacje docierały także do Ukraińców korzystających z rosyjskojęzycznych kanałów, obniżając ich morale do obrony kraju.
|
Więcej o rosyjskich działaniach dywersyjnych wobec państw NATO pisał Filip Bryjka |
W lipcu Departament Stanu USA rozpoczął redukcję o 17% budżetu i personelu podległego mu Biura Wywiadu i Badań (INR). Decyzje w tej sprawie mogą pogorszyć jakość analiz wywiadu i rolę całego departamentu w polityce zagranicznej USA. Odzwierciedlają też znaną niechęć prezydenta Donalda Trumpa oraz części Republikanów do niezależnych ocen wywiadowczych i analiz strategicznych.
Korzenie INR sięgają jeszcze Biura Służb Strategicznych (OSS), którego pion operacyjny przekształcono w 1947 r. w CIA, a pion analityczny włączono do Departamentu Stanu. Od tego okresu INR funkcjonowało z podwójnym podporządkowaniem jako część departamentu i zaplecze analityczne sekretarza stanu oraz jako samodzielna i najmniejsza agencja wywiadu (maksymalnie 300 osób personelu). Biuro było w znikomym zakresie włączone w zbieranie informacji wywiadowczych (podczas służby analityków na placówce), skupiało się raczej na analizie materiałów z mediów, ambasad i innych agencji wywiadu. Ponadto jego analitycy byli często delegowani na stanowiska koordynatorów w Narodowej Radzie Wywiadu lub w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu. Przez dekady Biuro wyróżniało się kompetencjami w danym kraju lub temacie, prezentując alternatywne oceny dla CIA lub DIA. Najbardziej znane przykłady z okresu po zimnej wojnie to odmienna ocena irackich programów broni masowego rażenia w 2002 r. oraz główny wkład do oceny wpływów rosyjskich na kampanię prezydencką w 2016 r.


