Tygodnik PISM: Amerykański, nr 2/2025
Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na politykę państw obu Ameryk. Dziś:
- Nałożenie przez USA ceł na cały amerykański import
- Wizyta wiceprezydenta USA na Grenlandii
- Wizyta sekretarza stanu USA na Karaibach
- Wycofanie nominacji stałej przedstawiciel USA przy ONZ
- Dążenie do rozwiązania Departamentu Edukacji w USA

2 kwietnia prezydent USA Donald Trump ogłosił wprowadzenie ceł na cały amerykański import w wysokości co najmniej 10%, a więcej dla produktów z krajów mających największe nadwyżki w handlu ze Stanami Zjednoczonymi (np. 20% na towary z UE). Cła w wysokości podstawowej wejdą w życie 5 kwietnia, a podwyższone – 9 kwietnia.
Nałożenie wysokich ceł na wszystkich partnerów handlowych spowoduje szok w gospodarce USA. Wzrośnie inflacja, a trudności w dostępie do półproduktów będą problemem dla przedsiębiorstw produkcyjnych. Zaostrzenie się wojny celnej, możliwe w związku z prawdopodobieństwem odpowiedzi największych partnerów handlowych, w tym UE, spowoduje przynajmniej częściową utratę przez USA dostępu do rynków zagranicznych. Skutkami mogą być wzrost bezrobocia, kryzys gospodarczy, a nawet recesja. Szybkie zmaterializowanie się pozytywnych skutków, w tym odrodzenia przemysłu w Stanach Zjednoczonych, jest mało prawdopodobne, gdyż dostosowanie przedsiębiorstw do nowych warunków wymaga czasu i będzie dodatkowo spowolnione niepewnością na rynkach. Decyzja administracji Trumpa oznacza zerwanie z zasadami WTO, na jakich opierał się handel światowy, i wskazuje, że normy prawa międzynarodowego nie będą decydującym czynnikiem w formułowaniu polityki USA. Wysokość ceł została ustalona na podstawie analizy deficytów handlowych Stanów Zjednoczonych, a nie analizy barier taryfowych i pozataryfowych innych państw (jak twierdził Trump). Brak towarzyszących cłom działań w gospodarce wewnętrznej USA sugeruje, że głównym celem nowej polityki celnej jest pokazanie determinacji w negocjacjach dot. przyszłości systemu handlu międzynarodowego, a nie zmiana struktury gospodarczej kraju.
28 marca wiceprezydent USA J.D. Vance udał się z wizytą na Grenlandię. Odwiedził tam jedynie amerykańską bazę i skrytykował w swoim wystąpieniu politykę Danii wobec zależnej od niej wyspy, zarzucając duńskim władzom m.in. niewystarczające zaangażowanie na rzecz ochrony rdzennej ludności.
Choć Vance wskazał przy tym na USA jako gwaranta bezpieczeństwa Grenlandii, działania administracji Trumpa okazują się przeciwskuteczne wobec zakładanego przejęcia wyspy, szczególnie w obliczu manifestowanej solidarności Danii i Grenlandii. Presja amerykańskiego prezydenta spowodowała negatywne nastroje mieszkańców wyspy (ok. 90% Grenlandczyków nie popiera przyłączenia do Stanów Zjednoczonych), czego dowodem jest powołanie szerokiej, czteropartyjnej koalicji po wygranej umiarkowanej partii Demokraatit w marcowych wyborach parlamentarnych. Choć hasła dążenia do grenlandzkiej niepodległości wybrzmiewają coraz silniej, pozostaje ona długoterminową perspektywą, tym bardziej że nowy rząd nie zamierza diametralnie ograniczać związków z Danią. Jednocześnie duńskie władze wielokrotnie odwoływały się do prawa rdzennych Inuitów do samostanowienia oraz skutecznie zabiegały o poparcie UE w sporze z USA. Zakładany przez Trumpa transakcyjny i roszczeniowy model polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych utrudnia w tym przypadku realizację amerykańskich interesów takich jak wzmocnienie pozycji w regionie Arktyki i zyskanie w nim przewagi strategicznej nad Chinami i Rosją, prostszy dostęp do szlaków transportowych i do rzadkich zasobów naturalnych. Mimo to zarówno dla Danii, jak i Grenlandii USA pozostaną ważnym partnerem biznesowym.
O znaczeniu Grenlandii pisali Kinga Dudzińska i Paweł Markiewicz |
W dniach 26–28 marca sekretarz stanu USA Marco Rubio odwiedził Jamajkę, Gujanę i Surinam. Był to kolejny – po lutowej wizycie w kilku państwach środkowoamerykańskich i na Dominikanie – etap realizacji dążeń administracji Donalda Trumpa do odbudowy wpływów w najbliższym sąsiedztwie Stanów Zjednoczonych.
USA postrzegają Karaiby jako swoją „trzecią granicę”, dlatego priorytetem w rozmowach Rubio z karaibskimi partnerami było ścisłe współdziałanie w zwalczaniu nieuregulowanej migracji oraz przestępczości międzynarodowej, w tym przemytu narkotyków i broni. Wezwania sekretarza stanu do przezwyciężenia głębokiego kryzysu na Haiti kontrastują z dotychczasowym podejściem administracji Trumpa, np. poważnym ograniczeniem finansowego wsparcia inicjatyw na rzecz przywrócenia porządku w tym państwie. Rubio położył większy nacisk na kwestie bezpieczeństwa zarówno morskich szlaków handlowych, jak i energetycznego na Karaibach, wiążąc te wyzwania z tezą o zagrożeniu ze strony różnych aktorów w tym regionie. Uzasadniał tym samym różne środki podjęte przez obecną administrację amerykańską – w tym presję na karaibskie rządy – aby ograniczyć wpływy m.in. Chin, Kuby i Wenezueli w regionie. Niedługo po ogłoszeniu przez Trumpa karnych ceł na importerów wenezuelskiej ropy Rubio podkreślał perspektywiczne znaczenie dla partnerów karaibskich Trynidadu i Tobago jako eksportera gazu i Gujany jako ważnego dostawcy ropy zamiast Wenezueli. Spotkał się jednak z otwartym sprzeciwem przywódców Karaibów wobec prób uderzenia USA w program misji kubańskich lekarzy działający m.in. w państwach regionu. Pod pretekstem walki z takimi zagrożeniami administracja Trumpa wyraźnie liczy na osłabienie swoich konkurentów o wpływy na Karaibach i stworzenie warunków sprzyjających dominacji USA na tych terytoriach, m.in. w kształtowaniu nowej struktury zależności energetycznych i gospodarczych.
O karnych cłach USA na odbiorców wenezuelskiej ropy pisał Bartłomiej Znojek |
27 marca Donald Trump wycofał nominację kongresmenki Elise Stefanik na stałą przedstawicielkę USA przy ONZ. Przedłuży to trwający już ponad dwa miesiące okres wakatu w organizacji, w której reprezentacja jest istotna z perspektywy interesów USA.
Trump obawiał się utraty większości w Izbie Reprezentantów przez Republikanów. Przed wyborami uzupełniającymi 1 kwietnia na Florydzie mieli oni 218 głosów, a Demokraci – 213 przy 4 miejscach nieobsadzonych. W połączeniu z ogłoszoną niedawno ciążą Republikanki Kat Cammack (skutkującą ewentualnymi nieobecnościami w trakcie głosowań) i odejściem Stefanik przewaga partii czasowo spadłaby do jednego głosu. Stworzyłoby to ryzyko dla szybkiej realizacji obietnic Trumpa, m.in. gospodarczych. Ostatecznie na Florydzie zwyciężyli dwaj republikanie, umacniając przewagę do bezpieczniejszych 7 głosów (220 do 213). Bardzo lojalną wobec prezydenta i proizraelską Stefanik zapewne zastąpi osoba o podobnym profilu. Sam Trump wprost sugerował Davida Friedmana – byłego ambasadora USA w Izraelu i byłego prawnika Trump Organization (doprowadził on do zawarcia tzw. Porozumień Abrahamowych między Izraelem a częścią państw arabskich) lub Richarda Grenella – byłego ambasadora w Niemczech i rzecznika prasowego amerykańskiej misji przy ONZ (zaprzecza on swojemu zainteresowaniu tym stanowiskiem, choć teraz pełni funkcję specjalnego wysłannika prezydenta o niższym znaczeniu). Amerykańskie media spekulują również o szansach Ellie Cohanim, byłej specjalnej wysłanniczki ds. walki z antysemityzmem w pierwszej administracji Trumpa, z uwagi na jej krytyczne podejście do Iranu.
O polityce Trumpa wobec ONZ i nominacji Elise Stefanik pisał Szymon Zaręba |
20 marca Donald Trump wydał rozporządzenie wykonawcze nakazujące sekretarzowi edukacji podjęcie kroków ułatwiających zamknięcie Departamentu Edukacji.
Podstawowym celem rozporządzenia jest przywrócenie kontroli nad edukacją władzom stanowym i lokalnym. Decyzja ta wpisuje się jednak w szerszy zakres działań administracji Trumpa ograniczających rozmiary federalnej machiny biurokratycznej i redukcji wydatków. Wolę likwidacji Departamentu Trump sygnalizował w swojej kampanii wyborczej, chcąc pozyskać głosy wyborców przeciwnych wprowadzaniu przez rząd federalny programów o lewicowym charakterze lub będących zwolennikami większej sprawczości władz stanowych w zarządzaniu edukacją. Do likwidacji Departamentu konieczna będzie ustawa Kongresu, w przypadku której wyzwaniem będzie pozyskanie 60 głosów w Senacie w celu obejścia procedury celowej obstrukcji (filibuster). Uzyskanie większości będzie ważną próbą dla relacji Trumpa z republikańskimi członkami obu izb parlamentu. Po likwidacji Departamentu Edukacji środki dla niego przeznaczone mają zostać rozdysponowywane między inne agencje federalne a agencje na poziomie stanowym. Wyzwaniem w tym zakresie będzie skuteczne zarządzanie dotacjami przeznaczonymi na niwelowanie nierówności wynikające z różnic poziomu finasowania szkolnictwa publicznego w polityce lokalnej. Rozdzielanie środków przez władze lokalne może dodatkowo pogłębić nierówności w jakości edukacji poprzez udzielanie dotacji szkołom prywatnym. Choć dotacje mogą zwiększyć odsetek uczniów uczęszczających do takich placówek, to spowodują też wzrost liczby podopiecznych szkół publicznych, do których środki te nie trafią, co obniży ich możliwości edukacyjne.