Tygodnik PISM: Amerykański, nr 1/2025
Co tydzień analizujemy wydarzenia i procesy, które mają wpływ na politykę państw obu Ameryk. Dziś:
- Ogłoszenie przedterminowych wyborów parlamentarnych przez nowego premiera Kanady Marka Carneya
- Zapowiedź 25-procentowych ceł na importowane samochody ze strony prezydenta USA Donalda Trumpa
- Wizyta ministra spraw zagranicznych Turcji Hakana Fidana w USA
- Nowe wnioski misji śledczej ONZ do spraw Wenezueli
- Rozpoczęcie procesu przeciw byłemu prezydentowi Brazylii Jairowi Bolsonaro

Na wniosek nowego premiera Kanady Marka Carneya gubernator generalna Mary Simon 23 marca br. rozwiązała parlament. Jednocześnie ogłoszono przedterminowe wybory do federalnej Izby Gmin, które odbędą się 28 kwietnia br.
W wyborach startuje kilka ugrupowań politycznych, jednak konkurencja skupi się na Partii Liberalnej (LPC) przewodzonej przez Carneya i na Konserwatywnej Partii Kanady (CPC) Pierre’a Poilievre’a. Wybory odbędą się w napiętej atmosferze spowodowanej agresywną polityką Donalda Trumpa, m.in. ekspansjonistyczną retoryką czy nakładaniem ceł, których kolejną transzę zamierza on ogłosić 2 kwietnia br. W społeczeństwie kanadyjskim panuje przekonanie, że celem polityki zagranicznej Trumpa jest podporządkowanie Kanady i włączenie jej do Stanów Zjednoczonych. Ponad 60% Kanadyjczyków uznaje działania prezydenta USA za poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i wewnętrznej stabilności kraju. Najważniejsza kwestia w trakcie kampanii będzie dotyczyła zdolności lidera partii (po zwycięstwie desygnowanego na premiera) do prowadzenia polityki z Trumpem oraz skuteczności ugrupowań w obronie interesów i suwerenności Kanady. Krótka kampania (37 dni) może służyć Carneyowi, pomimo jego niedostatecznego doświadczenia politycznego. Odejście Justina Trudeau z LPC oraz program wyborczy budowany wokół zwalczania postulatów Trumpa powodują wzrost poparcia dla tej partii. Niemniej dla części wyborców równoważne lub większe znaczenie będą miały kwestie polityki wewnętrznej – 45% uznaje inflację i wysokie koszty życia za najważniejsze problemy w Kanadzie. W swojej kampanii Poilievre będzie dążył do przekonania wyborców, że to polityka LPC przyczyniła się do tych problemów i zwycięstwo tej partii nie zagwarantuje ich rozwiązania.
O rezygnacji poprzedniego premiera Kanady z Partii Liberalnej pisał Paweł Markiewicz |
26 marca br. prezydent Donald Trump zapowiedział nałożenie 25-procentowych ceł na samochody spoza Stanów Zjednoczonych. Decyzja ta poskutkowała giełdowymi spadkami wartości koncernów motoryzacyjnych, zarówno rodzimych, jak i zagranicznych.
Wejście ceł w życie 3 kwietnia będzie kolejnym elementem presji na partnerów USA – m.in. Meksyk, Kanadę, UE, Japonię i Koreę Płd. – po nałożeniu 25-procentowych ceł na stal i aluminium w marcu br. (uderzających także w sektor motoryzacyjny). Zmusi ich do wprowadzenia ceł wtórnych na produkty z USA i może skłonić do wykorzystania środków presji politycznej, np. wpływu na działalność koncernu Tesla (należącego do Elona Muska) w tych państwach. Choć Kanada i Meksyk uzyskały preferencyjne warunki dzięki łączącej je z USA umowie handlowej USMCA (cła będą obowiązywać tylko wobec części samochodowych spoza tych trzech państw), to są one objęte dodatkową presją ekonomiczną (cła na inne towary), a w przypadku Kanady – także polityczną (groźby przyłączenia do USA). Decyzja Trumpa wzmacnia konieczność odpowiedzi UE, dla której USA stanowią największy rynek eksportu samochodów (a jego 3/4 stanowią auta produkcji niemieckiej). Nowe cła będą najpewniej skutkować przeniesieniem presji na amerykańskich konsumentów poprzez podniesienie cen aut sprzedawanych przez zagraniczne koncerny. Ewentualne długoterminowe inwestycje zagranicznych koncernów na terenie Stanów Zjednoczonych (także Meksyku i Kanady z uwagi na USMCA) będą zależne od stabilności ekonomicznej USA, obecnie rozchwianej na skutek nieprzewidywalności decyzji Trumpa, w tym wykorzystania ceł jako narzędzia presji politycznej.
O wprowadzonych w marcu cłach na stal i aluminium pisał Damian Wnukowski |
W dniach 25–26 marca br. szef tureckiej dyplomacji Hakan Fidan odwiedził Stany Zjednoczone i spotkał się z sekretarzem stanu USA Marco Rubio. Wizyta Fidana nastąpiła krótko po rozmowie telefonicznej prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana z prezydentem USA Donaldem Trumpem i była pierwszą od czasu objęcia władzy przez nową administrację.
Amerykańska administracja oczekuje od Turcji większego wsparcia na rzecz ustanowienia pokoju na Ukrainie i Kaukazie Południowym oraz zacieśnienia współpracy w Syrii. Przedstawiciele strony tureckiej chcą nakłonić Trumpa do wycofania wsparcia dla Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF), w których militarny trzon stanowią Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), postrzegane przez Turcję jako syryjskie odgałęzienie uznanej za terrorystyczną Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Amerykańska współpraca z YPG podjęta w celu zwalczania tzw. Państwa Islamskiego (PI) w 2015 r. jest główną kwestią konfliktogenną w relacjach turecko-amerykańskich. Turcja może zdecydować się na poparcie niedawnego porozumienia Ahmeda asz-Szary z SDF w zamian za amerykańskie wsparcie w walce z PI. Tureckim decydentom zależy też na wycofaniu sankcji nałożonych w czasie pierwszej kadencji Trumpa na mocy ustawy CAATSA, będących konsekwencją zakupu rosyjskiego systemu obrony powietrznej S-400 (co wstrzymało też udział w programie produkcji samolotów F-35 i ich eksport do Turcji). Można się spodziewać, że oba państwa nasilą współpracę w zakresie przemysłu obronnego, w tym samolotów F-16, lecz ponowne przystąpienie Turcji do programu F-35 może zostać uwarunkowane przeniesieniem systemu S-400 do kontrolowanej przez USA bazy lotniczej İncirlik.
Niezależna międzynarodowa misja śledcza ONZ ds. Wenezueli (FFMV) w ustnym raporcie 18 marca potwierdziła, że reżim Nicolása Maduro nasilił terror i prześladowania przeciwników politycznych. Zadaniem powołanej w 2019 r. misji jest dokumentowanie naruszeń praw człowieka i zbrodni przeciwko ludzkości, popełnionych przez wenezuelskie władze od 2014 r.
FFMV potwierdziła w marcu br., że reżim wzmógł terror i prześladowania polityczne po sfałszowaniu zwycięstwa Maduro w wyborach prezydenckich w lipcu ub.r. Dowiodła też, że wenezuelskie władze sięgają po nowe bezprawne środki, jak np. aresztowanie co najmniej 150 przypadkowych cudzoziemców (m.in. z USA, Czech i Hiszpanii) i uniemożliwienie kontaktu z nimi. Bezprecedensowe jest natomiast wskazanie Diosdado Cabello – obecnie ministra spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i pokoju, a przy tym głównego rywala Maduro o władzę – jako osoby kierującej wenezuelskim aparatem represji. Oskarżenie i osądzenie winnych naruszeń praw człowieka i zbrodni przeciwko ludzkości pozostaje dużym wyzwaniem. Praca FFMV nie przełożyła się jak dotąd na przyspieszenie prowadzonego od 2018 r. przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym (MTK) procesu w sprawie zbrodni popełnionych przez członków wenezuelskiego reżimu. Ostatnie ustalenia misji mogłyby dać podstawę do wystawienia przez Trybunał nakazu aresztowania Cabello. Nie wiadomo jednak, jak na te działania wpłyną próby dyskredytowania i torpedowania funkcjonowania MTK przez administrację Trumpa, choć wzmaga ona ostatnio presję na reżim Maduro.
Więcej o kontekście konsolidacji reżimu w Wenezueli pisał Bartłomiej Znojek |
26 marca Brazylijski Federalny Sąd Najwyższy (STF) zgodził się na rozpoczęcie procesu przeciwko byłemu prezydentowi Jairowi Bolsonaro i jego najbliższym współpracownikom, oskarżanym o planowanie zamachu stanu na przełomie 2022 i 2023 r. Postępowanie sądowe zaostrzy wewnętrzne napięcia polityczne i może negatywnie wpłynąć na relacje Brazylii z USA.
Jednogłośna decyzja STF to potwierdzenie zasadności oskarżeń prokuratury generalnej wobec Jaira Bolsonaro, prezydenta Brazylii w latach 2019–2022. Zarzuca mu się, że po swojej przegranej w wyborach prezydenckich w październiku 2022 r. planował – wraz z grupą najbliższych współpracowników – nie dopuścić do objęcia rządów przez zwycięskiego Lulę da Silvę. Status oskarżonego komplikuje dążenia Bolsonaro do ponownego ubiegania się o urząd w wyborach w 2026 r., choć na mocy dwóch wyroków jest on i tak pozbawiony biernego prawa wyborczego do 2030 r. Zależy mu jednak na utrzymaniu statusu głównego lidera konserwatywnej opozycji wobec Luli, więc będzie próbował mobilizować elektorat, m.in. nadal kreując się na ofiarę politycznej zemsty ze strony rządzącej lewicy. Wyraźnie liczy, że uniknie więzienia dzięki dużym wpływom swojego syna Eduardo Bolsonaro wśród Republikanów w Stanach Zjednoczonych i swojej osobistej znajomości z Donaldem Trumpem. Administracja USA może próbować wywierać naciski poprzez sankcje na sędziów STF, groźby anulowania wiz i karne cła na Brazylię. Pewniejsze jest, że będzie otwarcie ingerować w przyszłoroczną kampanię prezydencką, wspierając kandydata wystawionego w miejsce Bolsonaro. Zaangażowanie władz USA po stronie Bolsonaro i jego formacji może doprowadzić do napięć w relacjach dwustronnych. Taki scenariusz będzie poważnym wyzwaniem dla rządu i samego prezydenta Luli, który w przyszłym roku planuje ubiegać się o reelekcję, a wyraźnie traci poparcie (spadek do 41% w marcu).