Sébastien Lecornu po raz drugi stanął na czele rządu Francji
Ponowne mianowanie Lecornu na premiera Francji – zaledwie cztery dni po jego rezygnacji spowodowanej brakiem porozumienia z centroprawicowymi Republikanami – wynika z potrzeby utrzymania kontroli nad rządem w warunkach ograniczonych możliwości koalicyjnych.
Przedstawiony 12 października skład nowego gabinetu – 12 z 18 ministrów zdymisjonowanego rządu, 5 ministrów z poprzednich rządów za czasów Macrona, a także debiutanci ze społeczeństwa obywatelskiego, parlamentu i samorządu – ma ograniczyć spory partyjne i ustabilizować sytuację wobec negocjacji budżetowych oraz ryzyka wotum nieufności. Ponowny wybór na premiera zaufanego sojusznika Macrona pozwoli mu zarówno utrzymać kontrolę nad rządem, jak i uniknąć rozwiązania Zgromadzenia Narodowego, co najprawdopodobniej osłabiłoby jego partię i jej sojuszników. Prezydent liczy przy tym na osiągnięcie kompromisu z Partią Socjalistyczną w sprawie budżetu na 2026 r., czemu ma sprzyjać bardziej technokratyczny charakter nowego rządu i ograniczony udział polityków z republikańskiej prawicy. Mimo to perspektywy stabilizacji pozostają niepewne. Republikanie są podzieleni w ocenie decyzji o współpracy z rządem – władze partii ogłosiły, że sześciu jej członków, którzy przyjęli teki ministerialne, zostanie wykluczonych z ugrupowania. Skrajne partie opozycyjne – Zjednoczenie Narodowe i Francja Nieujarzmiona – będą nasilać presję na przedterminowe wybory. Kluczową rolę w utrzymaniu rządu odegrają socjaliści, którzy domagają się zawieszenia kontrowersyjnej reformy Macrona podwyższającej wiek emerytalny. Silne rozdrobnienie parlamentu podważa perspektywy długotrwałego funkcjonowania rządu Lecornu.
O dymisji pierwszego rządu Sébastiena Lecornu pisał Tomasz Zając
