Naruszenia przestrzeni USA i Kanady - konsekwencje międzynarodowe
W pierwszej połowie lutego br. doszło do serii poważnych incydentów w przestrzeni powietrznej USA i Kanady, w tym zestrzelenia chińskiego balonu, który mógł służyć do celów wywiadowczych, oraz trzech innych obiektów. Administracja USA prowadzi badania szczątków, które pomogą ustalić typ wykorzystanych platform, ich wyposażenie i misje. Ponieważ niewykluczone są kolejne incydenty, w najbliższym czasie można też oczekiwać ostrzejszej retoryki chińskich władz oraz podwyższenia poziomów gotowości obrony przeciwlotniczej obu mocarstw.
Jak przebiegały incydenty nad USA i Kanadą w lutym 2023 r.?
28 stycznia br. amerykańsko-kanadyjskie Dowództwo Obrony Powietrznej Ameryki (NORAD) wykryło pierwszy obiekt zbliżający się na dużym pułapie do przestrzeni nad kontynentalnymi USA. 4 lutego na rozkaz prezydenta USA zestrzelono pierwszy balon nad Karoliną Płd. (przed opuszczeniem przestrzeni powietrznej USA), a 10 lutego drugi nad Alaską (tuż po wejściu w przestrzeń powietrzną USA). 11 lutego na rozkaz premiera Kanady siły NORAD zestrzeliły trzeci śledzony balon nad półwyspem Jukon. 12 lutego zestrzelono także obiekt „o wielobocznym kształcie” nad jeziorem Huron w Michigan. W trzech przypadkach do przechwycenia użyto amerykańskich samolotów F-22 Raptor, a w czwartym F-16. W rejonach zestrzeleń do odwołania zamknięto cywilny ruch lotniczy i rozpoczęto akcję zbierania szczątków obiektów. Chiny zadeklarowały, że zestrzelono ich „cywilne balony meteorologiczne”, i zażądały od USA zwrotu wszystkich ich szczątków. Według Pentagonu w przypadku balonu zestrzelonego nad Alaską doszło tylko do powierzchownych uszkodzeń gondoli-kapsuły, co powinno pozwolić na zbadanie jej wyposażenia. Władze Kanady wezwały też ambasadora Chin celem wręczenia mu stosownego démarche.
Jaki może być ich związek z wcześniej niewyjaśnionymi zdarzeniami?
Ostatnie incydenty wydają się mieć związek z wcześniejszymi, nierozstrzygającymi niczego badaniami USA nad tzw. niewyjaśnionymi zjawiskami lotniczymi (UAP) i niezidentyfikowanymi obiektami latającymi (UFO). Od 2017 r. kilka UAP o kształcie zbliżonym do balona obserwowano bowiem już nad instalacjami wojskowymi w Kalifornii, Teksasie i Wirginii oraz na Guam, Hawajach i Florydzie. W tym kontekście w 2020 r. powołano specjalny zespół Pentagonu i wywiadu ds. UAP, po dwóch latach przekształcony w Biuro ds. Wyjaśnienia Anomalii Wielodomenowych (AARO). Kongres USA zobowiązał też administrację do dorocznych raportów z jego działalności. AARO dysponuje m.in. bazą danych o przypadkach wykrytych UAP od 2004 r. Według jawnego raportu wywiadu z 2022 r. skatalogowano aż 510 przypadków UAP, z czego 366 uznano za drony, balony, stada ptaków lub odpadki z kosmosu. Wydaje się, że pozostałe 144 przypadki obejmowały testy tajnych projektów USA, choć jawna wersja raportu nie rozwija tej hipotezy. Ponadto w 2022 r. Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA) powołała niezależny panel ekspertów do studiów nad UAP, który przedstawi swoje wnioski do czerwca br. – obecnie pracuje on jednak tylko na jawnych źródłach informacji. Niewykluczone, że za część przypadków UAP mogą odpowiadać chińskie platformy o bardziej zaawansowanym napędzie i konstrukcji niż dotąd znane balony, drony lub samoloty.
Jakiego typu platformy i środki mogą wykorzystywać Chiny?
Zastosowanie balonów do rozpoznania wojskowego sięga jeszcze końca XVIII w. USA używały ich z początkiem zimnej wojny nad ZSRR i Chinami, zanim mogły wykorzystać samoloty U-2 oraz pierwszą generację satelitów szpiegowskich. Główne mocarstwa polegają obecnie na rozpoznaniu obrazowym (IMINT), elektromagnetycznym (SIGINT) i pomiarowo-badawczym (MASINT), zbieranym przez wyspecjalizowane satelity lub satelity komercyjne (podwójnego przeznaczenia). Chin mogą korzystać z ponad 200 takich satelitów, ale ich zdolności mogą być niewystarczające i skłaniać je ku użyciu innych platform dla rozpoznania celów w USA. Nagromadzenie wielu wcześniejszych i udokumentowanych wydarzeń z udziałem UAP nad bazami USA nie wydaje się więc przypadkowe. Dotychczasowe przecieki z Pentagonu sugerują zresztą, że Chiny nie ograniczyły się do jednego modelu balonów.
Jak te incydenty wpisują się w rywalizację strategiczną Chin z USA?
Chiny i USA weszły w kolejną fazę wielowymiarowej rywalizacji, której istotnym aspektem jest rozpoznanie zdolności wojskowych potencjalnego przeciwnika. Wykorzystują do tego wiele platform i środków, zapewne też systemów nieznanych ekspertom pozarządowym. Choć administracja USA tonowała rangę incydentów, to odwołała zaplanowaną wizytę sekretarza stanu w Chinach. Decydując się na zestrzelenie kolejnych obiektów, wykazała więc zarówno swoją determinację wobec Chin, jak i ucięła dalszą krytykę ze strony Republikanów. 10 lutego USA ogłosiły też sankcje wobec sześciu firm projektujących i produkujących chińskie balony wojskowe. Choć Chiny utrzymują, że straciły jedynie „cywilny balon w trakcie testów”, to zastrzegły sobie prawo do „niezbędnych kroków”. Prawdopodobnie oba państwa zwiększyły już gotowość swoich sił do zwalczania kolejnych naruszeń. 12 lutego Chiny zadeklarowały zestrzelenie nieznanego obiektu nad swoimi wodami, ale brak potwierdzenia tego incydentu. Takie kroki mogą poprzedzać dalsze działania Chin uniemożliwiające kolejne misje amerykańskich samolotów rozpoznawczych wzdłuż ich granic. Współcześnie najpoważniejszym incydentem na tym tle była kolizja w 2001 r. samolotu US Navy EP-3 z chińskim myśliwcem, ale wówczas obyło się bez strat w 24-osobowej załodze. Obecnie każdy taki incydent wiązałby się z dłuższym okresem obniżonego szczebla kontaktów i napięć dyplomatycznych, a nawet demonstracji sił z obu stron – zwłaszcza w otoczeniu Tajwanu.