Fiasko prezydenckiego referendum w Ekwadorze
W głosowaniu 16 listopada Ekwadorczycy odrzucili rządowe propozycje zmian ustrojowych. Wynik ten jest wyrazem sprzeciwu wobec dążeń prezydenta Daniela Noboi do poszerzenia swojej władzy i ściślejszej współpracy Ekwadoru z USA.
W kwietniu br. Noboa uzyskał reelekcję w wyborach prezydenckich m.in. dzięki popularności swojego podejścia do zwalczania rosnącej przestępczości zorganizowanej, opartego na zaangażowaniu wojska. Rozczarowanie efektami tych działań i trudności gospodarcze wpłynęły na odrzucenie czterech propozycji listopadowego referendum. Rząd zabiegał o zgodę na likwidację subwencji partyjnych, zmniejszenie liczby miejsc w parlamencie, powołanie konstytuanty i zniesienie konstytucyjnego zakazu dla zagranicznych baz wojskowych w Ekwadorze. Brak akceptacji tej ostatniej zmiany komplikuje dążenia Noboi do zacieśnienia współpracy z USA. Administracja Donalda Trumpa liczyła na możliwość przywrócenia obecności swoich sił w ekwadorskiej bazie lotniczej w Manta (ekwadorski rząd rozpoczął prace przygotowawcze pod tym kątem). Żołnierze USA byli tam obecni od 1999 do 2009 r., kiedy rząd Rafaela Correi przeforsował konstytucyjny zakaz ustanawiania zagranicznych baz. Noboa będzie próbował rozwijać współpracę z USA, intensyfikując walkę z grupami narkotykowymi. Wynik referendum może jednak sygnalizować ograniczenia dla społecznej akceptacji metod „twardej ręki” w zapewnianiu bezpieczeństwa publicznego, inspirowanych głównie drakońskim podejściem przywódcy Salwadoru Nayiba Bukele.

O brutalizacji polityki USA wobec Ameryki Łacińskiej pisał Bartłomiej Znojek

