Departament Sprawiedliwości USA zobligowany do ujawnienia akt Epsteina
Inicjatywa Kongresu, skutkująca prawie jednogłośnym przyjęciem ustawy w obu izbach, nie byłaby konieczna, gdyby Donald Trump i jego administracja zdecydowali się dobrowolnie opublikować dokumenty ze śledztw.
Po miesiącach oporu wobec presji opinii publicznej i polityków – w tym Republikanów z frakcji MAGA – Trump poparł przyjęcie przez Kongres, a następnie 19 listopada podpisał ustawę obligującą Departament Sprawiedliwości do upublicznienia akt ze spraw przestępcy seksualnego Jeffreya Epsteina. Presja na większą transparencję zaczęła narastać w 2024 r., kiedy Trump i część Republikanów uczynili z tej sprawy istotny motyw kampanii wyborczej. Tworząc teorię spiskową, twierdzili, że administracja Joe Bidena nie ujawniała akt, by chronić elity polityczne i biznesowe, znajdujące się na tzw. liście Epsteina – osób potencjalnie zamieszanych w proceder handlu ludźmi i przestępstwa seksualne. Opór Trumpa i prokurator generalnej Pam Bondi przed ujawnieniem akt już po rozpoczęciu kadencji – w tym zaprzeczanie istnieniu listy mimo wcześniejszego potwierdzenia jej posiadania przez Bondi – tworzyły wrażenie tuszowania sprawy i chronienia wpływowych osób przez nową administrację. Resort ma 30 dni na opublikowanie akt, może jednak wpływać na ich treść, ukrywając dane wrażliwe oraz toczące się postępowania karne. Budzi to obawy, że przed publikacją wszczęte zostaną nowe śledztwa w celu ochrony niektórych osób. Jednocześnie ujawnienie akt najprawdopodobniej nie zakończy kryzysu politycznego i wizerunkowego Trumpa.

