Deklarowane postępy Rosji w pracach nad nowymi systemami z napędem nuklearnym
Władze Rosji twierdzą, że 21 października br. przeprowadziły udany test pocisku manewrującego Buriewiestnik, a tydzień później – drona-torpedy Posejdon, tj. systemów z napędem i uzbrojeniem nuklearnym. Deklaracje te wymagają pełnej weryfikacji, ale wyraźnie wpisują się w kampanię presji psychologicznej i gróźb nuklearnych wobec NATO.
Oficjalnie Buriewiestnik miał pokonać 14 tys. km, a lot trwać 15 godzin. Jednak Norwegia nie odnotowała wyższego promieniowania, jakie powinno towarzyszyć próbie silnika-reaktora w locie. Nie ma też żadnego oświadczenia w tej sprawie ze strony USA, których samoloty do rozpoznania skażeń nuklearnych były obecne w sąsiedztwie poligonów na Nowej Ziemi. Wciąż brak jest także niezależnego od władz Rosji potwierdzenia podwodnego testu torpedy nuklearnej Posejdon, który według nich miał zostać przeprowadzony 28 października i przez kilka godzin operować z wykorzystaniem napędu nuklearnego. Testy obu systemów zgrano z dorocznymi ćwiczeniami sił strategicznych Rosji, które m.in. sprawdziły sprawność pocisków Buława, Jars i Ch-102. Termin tegorocznej edycji został zsynchronizowany z niedawnymi ćwiczeniami taktycznych sił nuklearnych NATO. Ostatnie testy Rosji świadczą o jej postępach w miniaturyzacji napędu obu systemów, jednak pokazują też, że są to konstrukcje kosztowne i technologicznie niedojrzałe. Ich rozwój cieszy się natomiast osobistym poparciem Władimira Putina. Jednocześnie nagłaśnianie takich prób służy presji psychologicznej na Europę w sprawie jej poparcia dla Ukrainy i ma demonstrować Stanom Zjednoczonym, że Rosja ma odpowiedź na ich planowany system Złotej Kopuły (Golden Dome). W kampanię tę wpisują się także deklaracje Białorusi, która oświadczyła, że od grudnia na jej terytorium będą stacjonować pociski Oriesznik. Jednak wbrew deklaracjom Rosji większość nowych systemów nie zmieni równowagi sił strategicznych z USA i dlatego prawdopodobnie nie wyjdzie ona poza testy ich prototypów.

