USA wprowadzają cła na import stali i aluminium
16/2018
09.03.2018
8 marca prezydent Donald Trump podjął decyzję o nałożeniu ceł na stal i aluminium importowane do Stanów Zjednoczonych. Wypełnił w ten sposób jedną ze swoich wyborczych obietnic. Opłaty będą dotyczyć wszystkich państw, choć dopuszczone są wyjątki – dotychczas wyłączono Kanadę oraz Meksyk. Skutkiem decyzji Trumpa będzie dalsze pogorszenie współpracy transatlantyckiej w dziedzinie handlu.

Jakie cła wprowadził Donald Trump?

Prezydent USA zapowiedział pierwotnie wprowadzenie ceł na te towary 1 marca, finalna decyzja została opóźniona o tydzień. Opłaty celne miały zostać nałożone na wszystkie państwa bez wyjątku, w wysokości 25% (ad valorem) na stal i 10% na aluminium. Pod wpływem dyskusji i presji zarówno wewnętrznej, jak i zagranicznej, w decyzji z 8 marca Trump postanowił wyłączyć członków NAFTA – Kanadę i Meksyk – dopóki toczą się renegocjacje tej umowy.

Opłaty zaczną obowiązywać za 15 dni, ale kolejne państwa mogą starać się o wyłączenie. Ogłaszając nowe bariery, Trump podkreślił, że administracja będzie elastycznie podchodzić do sojuszników USA, co oznacza złagodzenie pierwotnego stanowiska i daje szansę na nieobjęcie cłami.

Czemu mają służyć cła?

Trump uzasadnia wprowadzenie ceł dążeniem do ochrony i tworzenia miejsc pracy w tradycyjnych sektorach przemysłowych, m.in. w hutnictwie. Decyzja jest zatem realizacją obietnic wyborczych i ma służyć osiągnięciu doraźnych korzyści politycznych. Trump liczy, że nowe cła pomogą w redukcji deficytu handlowego USA, który tylko w 2017 r. wzrósł o 12%, do 566 mld dol.

Ponadto prezydent chce wykorzystać cła do poprawy pozycji negocjacyjnej Stanów Zjednoczonych. Utrzymanie wyłączenia dla Kanady i Meksyku uzależnił od rezultatu renegocjacji NAFTA. Państwa, które liczą na podobne wyłączenia, będą musiały prowadzić rozmowy z USA indywidualnie, co ma dawać amerykańskiej administracji naturalną przewagę.

Jak zareagują partnerzy handlowi USA?

W przeciwieństwie do dotychczasowych działań, bariery nie są powiązane z nieuczciwymi praktykami stosowanymi przez dane państwo, ale są nałożone na cały import. Podważają tym samym zasady wolnego handlu i z tego powodu należy się spodziewać działań odwetowych UE czy Chin. Zaproszenie do negocjacji może jednak opóźnić ewentualne retorsje. Partnerzy podejmą zapewne najpierw próby rozmów z USA o wyłączeniu spod ceł.

Komisja Europejska przygotowała już listę produktów, które będą objęte cłami w ramach retorsji (m.in. alkohol, produkty spożywcze, odzieżowe i motoryzacyjne), co zaplanowane jest jako uderzenie w te regiony USA, gdzie większym poparciem cieszy się Partia Republikańska. Ponadto UE zamierza z partnerami złożyć pozew przeciwko USA do Światowej Organizacji Handlu.

Co to oznacza dla rynków UE?

Sektor stalowy i aluminiowy nie jest kluczowy dla handlu transatlantyckiego (poniżej 1% wartości eksportu UE), dlatego cła nie zaszkodzą gospodarce. Polska odpowiadała za eksport jedynie 9 tys. ton z 3,6 mln ton stali eksportowanej z Unii do USA. Najmocniej cła uderzą w Niemcy, które dostarczyły do Stanów Zjednoczonych 1 mln ton tego surowca (20% niemieckiego eksportu stali). Ewentualne, w przypadku narastania konfliktu, nałożenie ceł na samochody importowane do USA, mogłoby jednak znacząco negatywnie wpłynąć na gospodarkę UE.

Nałożenie ceł podważa zaufanie między partnerami i uniemożliwi współpracę w zwalczaniu nieuczciwych praktyk handlowych, m.in. ze strony Chin. Konieczne będzie też zabezpieczenie rynku UE przed nadmiernym importem stali, która z powodu ceł nie będzie mogła trafić do USA.

Jakie mogą być konsekwencje wewnętrzne w USA?

W wyniku decyzji o nałożeniu ceł na import stali i aluminium, do dymisji podał się przewodniczący Narodowej Rady Gospodarczej, Gary Cohn. Jest to pierwszy doradca ekonomiczny i kolejny wysoki rangą urzędnik, który opuszcza Biały Dom. Powiększy to panującą w administracji atmosferę niepewności. Rezygnacja Cohna zwiększy też wpływy osób popierających działania protekcjonistyczne, zwłaszcza przeciw Chinom: Petera Navarro (szefa biura ds. handlu i produkcji) oraz Wilbura Rossa (sekretarza handlu).

Ponownie doszło do zaognienia konfliktu między prezydentem USA a Partią Republikańską, która nie popiera działań protekcjonistycznych. Podziały wewnętrzne i możliwe pogorszenie warunków gospodarczych utrudnią Republikanom kampanię przed „połówkowymi” wyborami do Kongresu w listopadzie br.