Komentarz PISM: Zarys nowej strategii bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych
05.12.2017
Doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa narodowego, Herbert R. McMaster, oznajmił, że administracja USA niebawem zaprezentuje nową Strategię bezpieczeństwa narodowego (NSS). W przemówieniu z 2 grudnia br. McMaster, z racji zajmowanego stanowiska odpowiedzialny za koordynację prac nad NSS, nakreślił jej główne założenia, nie precyzując jednak daty publikacji dokumentu. Z przemówienia wyłania się wizja polityki skupionej na obronie interesu narodowego w warunkach ostrej rywalizacji międzynarodowej.

Do jakich tradycji amerykańskiej refleksji strategicznej sięga administracja Trumpa?

McMaster zabrał głos podczas dorocznej konferencji poświęconej bezpieczeństwu narodowemu, organizowanej przez Fundację im. Ronalda Reagana. Wprawdzie McMaster regularnie wypowiada się publicznie, ale jak dotąd jego wystąpienia nie miały charakteru programowego. Dobór okazji i miejsca wygłoszenia przemówienia był próbą nawiązania do dorobku 40. prezydenta USA. Na uwagę zasługiwało zwłaszcza przywołanie przez McMastera słów Reagana o USA jako „mieście na wzgórzu”. Po termin ten, mocno osadzony w amerykańskiej tradycji, sięgało wielu prezydentów USA. W ujęciu Reagana chodziło o zasygnalizowanie, że USA są gotowe odgrywać rolę lidera i obrońcy wartości takich jak wolność i prawa człowieka, ale głównym kryterium zaangażowania międzynarodowego będzie realizacja wąsko definiowanych interesów narodowych.     

Jaka jest deklarowana hierarchia wyzwań dla polityki zagranicznej i bezpieczeństwa USA?

Priorytet stanowią wyzwania generowane przez państwa. McMaster na pierwszym miejscu wymienił Rosję i Chiny, zmierzające do rewizji ładu międzynarodowego, a tym samym uderzające w interesy bezpieczeństwa i gospodarcze USA. Iran i Koreę Północną określił jako „państwa zbójeckie”. Wprawdzie obecny na konferencji szef CIA Mike Pompeo zapewniał, że Iran wywiązuje się z porozumienia nuklearnego (JCPOA), ale zarazem nasila dywersyjne działania w rejonie Zatoki Perskiej. McMaster podkreślił, że celem polityki USA jest denuklearyzacja KRLD. Ocenił, że ryzyko konfliktu z Koreą Północną „rośnie z każdym dniem”. Trzecie najważniejsze wyzwanie stanowi aktywność międzynarodowych ugrupowań dżihadystycznych. W przemówieniu nie pojawiły się odwołania do wyzwań o charakterze niemilitarnym, w rodzaju zmian klimatu.     

Jaką rolę w strategii amerykańskiej ma odgrywać współpraca z sojusznikami?

McMaster poświęcił tej kwestii niewiele czasu. O potrzebie współdziałania z sojusznikami – Japonią i Koreą Południową – oraz wzmocnienia ich potencjału obronnego mówił w kontekście powstrzymywania KRLD, choć podkreślił, że kluczową rolę mają do odegrania Chiny. Nie wspomniał o sojusznikach europejskich, choć nie ulega wątpliwości, że np. w sprawie przyszłości JCPOA ich stanowisko powinno być brane pod uwagę. Istotną wskazówką dotyczącą relacji z sojusznikami może okazać się podkreślenie przez McMastera roli rywalizacji jako dominującej cechy stosunków międzynarodowych, szczególnie w sferze gospodarczej. Sugeruje to, że w doborze partnerów USA będą kierować się perspektywą osiągnięcia własnych, wąsko rozumianych korzyści, mniejszą wagę przywiązując do imponderabiliów w rodzaju wspólnoty wartości.

Jakie znaczenie będzie miało przyjęcie nowej Strategii bezpieczeństwa USA?

Kolejne NSS – przyjmowane w kilkuletnich odstępach od 1987 r. – stanowią credo danej administracji w sferze polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Sygnalizują sojusznikom, partnerom i rywalom Stanów Zjednoczonych, jak USA definiują swoje interesy narodowe, gdzie dostrzegają przeszkody dla ich realizacji czy na ile będą skłonne odwoływać się do instrumentów wielostronnych. W połączeniu z narodową strategią obronną, przygotowywaną w Departamencie Obrony (ten dokument będzie gotowy w 2018 r.), NSS pozwoli też określić kryteria użycia siły zbrojnej przez USA. Publikacja NSS powinna wprowadzić większą dyscyplinę do sposobu, w jaki administracja Trumpa komunikuje swoje zamiary i determinację w ich realizacji. Otwartą kwestią pozostanie, czy większą powściągliwością wykaże się sam prezydent USA.