Komentarz PISM: Spotkanie prezydentów USA i Korei Południowej a perspektywy stabilizacji na Półwyspie Koreańskim
30.06.2017
Sytuacja na Półwyspie Koreańskim jest najważniejszym tematem rozmów prezydentów Stanów Zjednoczonych i Korei Południowej (29–30 czerwca w Waszyngtonie). Skala nieufności i rozbieżności wzajemnych oczekiwań między USA a Koreą Północną sprawia, że zmniejszenie napięcia w regionie jest mało prawdopodobne.

Czy zmiana polityczna w Korei Południowej wystarczy do przełomu na Półwyspie Koreańskim?

Nowy prezydent Korei Południowej, Moon Jae-in, zapowiedział próbę zbliżenia z reżimem w Pjongjangu. Zadeklarował m.in. gotowość do bezpośredniego spotkania z przywódcą KRLD, Kim Dzong Unem, czy powrotu do współpracy z północnym sąsiadem w okręgu przemysłowym Kaesong. Opóźnił także instalację w Korei Południowej amerykańskiego systemu THAAD, nakazując zbadanie skutków tego kroku dla środowiska naturalnego. Klucz do zmniejszenia napięcia leży jednak w relacjach USA–KRLD. Reżim w Pjongjangu oczekuje ich „normalizacji”: uznania przez USA statusu KRLD jako mocarstwa jądrowego, zawarcia traktatu pokojowego formalnie kończącego wojnę koreańską, a także wycofania wojsk amerykańskich z Półwyspu Koreańskiego. 

Jakie są priorytety polityki USA wobec Korei Północnej?

W maju administracja Trumpa przedstawiła plan działania wobec KRLD. USA wykluczają uznanie jej za mocarstwo jądrowe i zapowiadają kontynuację polityki sankcji. Jednocześnie deklarują, że ich celem nie jest obalenie reżimu Kima, i zapowiadają, że dalekosiężny cel – denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego – chcą osiągnąć środkami politycznymi. Obecnie gotowość np. do bezpośrednich rozmów z reżimem (nie byłby to precedens, czego dowodzą kontakty u schyłku prezydentury Billa Clintona) jest jednak ograniczona po śmierci Otto Warmbiera, studenta z USA więzionego przez reżim. Stanowisko amerykańskie dodatkowo usztywniłyby kolejna próba jądrowa lub udany test rakiety międzykontynentalnej. Uzyskanie przez Koreę Północną zdolności do rażenia terytorium USA zmieni amerykańską percepcję zagrożeń.  

Jaką rolę na Półwyspie Koreańskim odgrywają Chiny? 

W interesie Chin leży zachowanie status quo, czyli podzielonego Półwyspu. Obawiają się jednak wciągnięcia w konflikt, którego stroną byliby Amerykanie, więc starają się zapobiec eskalacji między USA a KRLD. Temu służą propozycje Chin, by Korea Północna powstrzymała się od kolejnych prób jądrowych w zamian za ograniczenie przez USA manewrów w regionie. Chcą też wykazać, zwłaszcza wobec USA, gotowość do powściągnięcia Korei Północnej. Wywierają więc na nią nacisk gospodarczy – w kwietniu handel z nią spadł do najniższego poziomu od trzech lat – oraz ograniczają kontakty z jej władzami. Presja ta ma jednak ograniczony charakter, a przez to również skuteczność (tempo testów rakietowych KRLD nie maleje). Upadek reżimu i prawdopodobna implozja KRLD otworzyłaby bowiem władzom w Seulu drogę do zjednoczenia Korei.

Gdzie upatrywać szans na zmniejszenie napięcia?

Reżim w Pjongjangu traktuje program jądrowy jako najpewniejszą gwarancję bezpieczeństwa. Wyklucza jego zawieszenie lub ograniczenie. Podkreśla też, że nie zrezygnuje z dalszego rozwoju własnego arsenału jądrowego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa ze strony Chin (ideologia samodzielności – dżucze). Nawet okrojenie programu wiązałoby się zresztą z potrzebą uzgodnienia mechanizmów weryfikacyjnych, które byłyby trudne do zaakceptowania przez KRLD. W tej sytuacji bardziej obiecującym obszarem mógłby być program rakietowy, którego jednostronne ograniczenia dałoby się wyegzekwować bez dodatkowych mechanizmów kontrolnych. Jeżeli USA zareagowałyby np. zmniejszeniem skali lub odwołaniem dorocznych manewrów z Koreą Południową, stworzyłoby to perspektywę deeskalacji napięcia. Ten scenariusz jest jednak mało prawdopodobny.

Jakie znaczenie dla Polski ma sytuacja na Półwyspie Koreańskim?

Zaporowe żądania KRLD wobec USA i brak gotowości administracji Trumpa do rozmów sprawiają, że napięcie w regionie będzie się utrzymywać. Kolejna odsłona kryzysu może nastąpić choćby w związku z zaplanowanymi na sierpień kolejnymi dorocznymi manewrami USA i Korei Południowej (odbywają się od 1968 r.). Sytuacja na Półwyspie Koreańskim pozostanie więc przedmiotem zainteresowania RB NZ. Może stać się jednym z głównych tematów członkostwa Polski w RB NZ, również biorąc pod uwagę doświadczenia RP jako członka Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych. Rola Polski w Komisji byłaby atutem na wypadek eskalacji sytuacji, np. w obliczu kolejnej próby jądrowej KRLD. Władze Korei Północnej mogłyby zdecydować się na taki krok w 2018 r., choćby w związku z przypadającą wówczas 70. rocznicą powstania KRLD.