Komentarz PISM: Senat USA rozpatruje kandydaturę Pompeo na stanowisko szefa dyplomacji USA
13.04.2018
W Senacie USA rozpoczęła się procedura rozpatrywania kandydatury Mike’a Pompeo na stanowisko sekretarza stanu. Urzędujący dyrektor CIA miałby zastąpić Rexa Tillersona z uwagi na większą zbieżność poglądów na kwestie międzynarodowe i lepsze relacje osobiste z Donaldem Trumpem. Przebieg debaty z udziałem Pompeo na forum senackiej Komisji Spraw Zagranicznych rzucił światło na najważniejsze wyzwania stojące przed administracją Trumpa w polityce zagranicznej oraz na główne linie politycznego sporu w tej sferze. Pompeo nie powinien mieć problemu z uzyskaniem poparcia Komisji, ale poparcie całego Senatu nie jest przesądzone.

W Senacie USA rozpoczęła się procedura rozpatrywania kandydatury Mike’a Pompeo na stanowisko sekretarza stanu. Urzędujący dyrektor CIA miałby zastąpić Rexa Tillersona z uwagi na większą zbieżność poglądów na kwestie międzynarodowe i lepsze relacje osobiste z Donaldem Trumpem. Przebieg debaty z udziałem Pompeo na forum senackiej Komisji Spraw Zagranicznych rzucił światło na najważniejsze wyzwania stojące przed administracją Trumpa w polityce zagranicznej oraz na główne linie politycznego sporu w tej sferze. Pompeo nie powinien mieć problemu z uzyskaniem poparcia Komisji, ale poparcie całego Senatu nie jest przesądzone.  

Na czym skupił się Pompeo?

W otwierającym wystąpieniu kandydat na sekretarza stanu priorytetowo potraktował zagadnienie o szczególnym znaczeniu dla Komisji: obsadzenie wielu wciąż wakujących, wysokich stanowisk w dyplomacji USA. W tej sprawie – chodzi m.in. o powołanie niemal 40 ambasadorów, w tym w Korei Południowej, w Niemczech czy przy UE – współpraca administracji federalnej z Senatem jest nieodzowna, a w okresie urzędowania Tillersona osłabła. Pompeo zasiadał w przeszłości w Kongresie, a jako szef CIA zaskarbił sobie zaufanie jego członków. Będzie więc mógł liczyć na ich większą przychylność. Z kolei pisemne oświadczenie Pompeo daje wgląd w hierarchię zadań stojących przed amerykańską dyplomacją: denuklearyzacja Korei Północnej, przeciwstawienie się agresywnej polityce Rosji, rewizja umowy nuklearnej z Iranem, rywalizacja z Chinami.

O co pytali senatorowie?

Członkowie Komisji wywodzący się z Partii Republikańskiej skupili się na kwestii funkcjonowania Departamentu Stanu, w tym na potrzebie zmian w polityce personalnej. Unikali pytań o zamiary Pompeo w odniesieniu do najważniejszych wyzwań dla polityki zagranicznej USA, tak aby nie postawić kandydata w sytuacji, w której mógłby np. zostać zmuszony do polemiki z wypowiedziami prezydenta USA. Senatorowie z Partii Demokratycznej zajęli postawę bardziej konfrontacyjną. Kwestionowali tezę Pompeo, że USA twardo przeciwstawiają się polityce Rosji, pytali o możliwość jednostronnego wypowiedzenia przez USA umowy nuklearnej z Iranem, jeśli nie powiodą się starania o jej zmianę, domagali się też jasności, czy celem polityki USA jest odsunięcie od władzy przywódcy KRLD Kim Dzong Una.

Czy sprawdziły się medialne spekulacje dotyczące zaostrzenia tonu administracji USA wobec Rosji?

Pompeo ocenił, że winę za „historyczny konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim, a obecnie Rosją, ponosi Rosja”. Jego zdaniem Rosja stanowi „zagrożenie” (danger) dla USA – a zatem poszedł dalej niż choćby sformułowania Strategii bezpieczeństwa narodowego USA, przygotowanej już przez administrację Trumpa, w których mowa jest o „rywalizacji”, a zagrożenie jest oceniane jako potencjalne. We wcześniejszych wypowiedziach, jako dyrektor CIA, ostrzegał, że Rosja ponownie podejmie próbę ingerencji w przebieg wyborów w USA, tym razem do Kongresu (listopad 2018 r.). Przede wszystkim jednak w ostatnich dniach retorykę wobec Rosji zaostrzył sam Trump. Niewiadomą pozostaje, czy zagraża to np. perspektywom spotkania Trump–Putin w Białym Domu. Trump podkreślał bowiem, że ceni bezpośrednią relację z prezydentem Rosji.

Jak zmieni się polityka zagraniczna USA?

Pompeo będzie unikał sytuacji, w której dadzą o sobie znać rozdźwięki między wypowiedziami prezydenta i szefa dyplomacji. Miały one wielokrotnie miejsce w okresie urzędowania Tillersona. Małe są jednak szanse, że zniknie największa bolączka urzędującej administracji, czyli skłonność Trumpa do komunikowania zamiarów USA na arenie międzynarodowej bez konsultacji z najważniejszymi współpracownikami. Aury nieprzewidywalności, którą  Trump wprowadził do swoich relacji z przywódcami Chin, Rosji czy KRLD, nie zlikwiduje też nowy doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, John Bolton. Co więcej, publiczne wypowiedzi Boltona, skonfrontowane z poglądami Pompeo, sugerują, że można spodziewać się tarć wewnątrz administracji choćby na tle polityki wobec KRLD. Pompeo wykluczył zmianę reżimu jako cel polityki amerykańskiej, Bolton zaś nie.