Komentarz PISM: Kryzys w Wenezueli
Jaka jest sytuacja polityczna w Wenezueli?
Od 1999 r. dominującą siłą polityczną w Wenezueli jest Zjednoczona Partia Socjalistyczna Wenezueli (PSUV). Przez 14 lat na czele rządu stał charyzmatyczny prezydent Hugo Chávez. Po jego śmierci w 2013 r. w wyborach prezydenckich zwyciężył nieznacznie Maduro, który kontynuuje politykę poprzednika. Pogarszające się koniunktura i sytuacja społeczna podczas kadencji jego rządu przyczyniły się do zwycięstwa opozycji demokratycznej w wyborach parlamentarnych w grudniu 2015 r. (112 ze 167 mandatów). Zdobycie przez nią większości stało się zarzewiem konfliktu z rządem Maduro, który torpedował działania Zgromadzenia Narodowego i szukał sposobów jego marginalizacji. Punktem zapalnym obecnej eskalacji protestów była decyzja Sądu Najwyższego z 30 marca br. o przejęciu przez niego kompetencji parlamentu.
Jakie są gospodarcze i społeczne wymiary kryzysu w Wenezueli?
Od 2014 r. w gospodarce wenezuelskiej trwa recesja, głównie z powodu spadku dochodów ze sprzedaży ropy (ponad 90% udziału w eksporcie i blisko 30% w PKB). Według szacunków MFW inflacja w 2017 r. może sięgnąć 720%. W 2016 r. poniżej progu ubóstwa znajdowało się ponad 80% gospodarstw domowych. Spadły siła nabywcza i dostępność podstawowych dóbr (w tym żywności i leków), w znakomitej większości pochodzących z importu. Pogarszające się warunki humanitarne przyczyniły się do niepokojów społecznych i wzrostu emigracji. Manifestacjom antyrządowym, utrzymującym się w ostatnich latach, towarzyszyło nasilenie represji ze strony władz. Tylko w ostatnich miesiącach eskalacja protestów przyniosła ponad 120 ofiar śmiertelnych.
Dlaczego doszło do wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego?
Prezydent podjął decyzję o organizacji wyborów do konstytuanty 1 maja br. w odpowiedzi na utrzymujące się napięcia społeczne. Deklarował, że nowa konstytucja ma zapewnić pokój i dialog narodowy. Faktycznym celem Maduro jest jednak wprowadzenie rozwiązań ustrojowych pozwalających na utrwalenie władzy rządu i kontynuacji jego polityki oraz na marginalizację opozycji. Decyzja ta umożliwiła także udaremnienie postulatów w sprawie przyspieszonych wyborów prezydenckich, które prawdopodobnie przyniosłyby przegraną sił rządzących (Maduro jest obecnie popierany przez ok. 20% Wenezuelczyków). Prezydent chciał też odwrócić uwagę od problemów gospodarczych i społecznych.
Dlaczego decyzję o wyborach krytykują opozycja i społeczność międzynarodowa?
Dla opozycji, która zbojkotowała głosowanie, wybory były przejawem podważania przez rząd Maduro porządku konstytucyjnego i uprawnień demokratycznie wybranego Zgromadzenia Narodowego. Stanowiły tym samym próbę uzurpacji władzy przez rząd, wspierany przez lojalnych wobec niego sędziów Sądu Najwyższego i członków Krajowej Komisji Wyborczej. W nieoficjalnym referendum zorganizowanym 16 lipca przez opozycję ponad 7 mln głosujących (z 19 mln uprawnionych) opowiedziało się przeciwko wyborom do konstytuanty. Decyzję o wyborach krytykują też państwa regionu (m.in. Argentyna, Brazylia, Kolumbia czy Meksyk). Głosy sprzeciwu płynęły również z Organizacji Państw Amerykańskich oraz USA i UE. Wskazywały one, że powołanie Zgromadzenia Konstytucyjnego podważa prawa obywatelskie i nie rozwiąże problemu represji politycznych.
Jakie są perspektywy rozwiązania kryzysu w Wenezueli?
Warunkiem zażegnania kryzysu jest dialog głównych sił politycznych. Powołanie konstytuanty złożonej wyłącznie ze zwolenników partii rządzącej oddali jednak tę perspektywę i pogłębi polaryzację wśród Wenezuelczyków, tym bardziej że obecny rząd jest zdeterminowany w utrzymaniu władzy nawet za pomocą środków represji i kosztem izolacji międzynarodowej. Presja zewnętrzna jest nieskuteczna i służy władzom Wenezueli do wzmacniania argumentów, że kryzys jest skutkiem działań innych państw, którym przewodzą USA. Wątpliwe jest, by sankcje wprowadzone 31 lipca przez USA wobec kilkunastu przedstawicieli władz wenezuelskich (w tym samego Maduro) zmieniły ich politykę. Natomiast niekorzystne prognozy gospodarcze skłonią rząd Wenezueli do zabiegania o wsparcie jej głównych kredytodawców – Chin i Rosji.