Eskalacja wojny celnej USA-Chiny
63/2018
18.09.2018
17 września br. administracja USA zapowiedziała nałożenie kolejnych ceł – w wysokości 10% – na sprowadzane z Chin towary o łącznej wartości 200 mld dol. Zaczną one obowiązywać 24 września br. Na początku 2019 r. wysokość ceł wzrośnie do 25%. Administracja Donalda Trumpa chce w ten sposób wymusić zmiany w chińskiej polityce handlowej. Cła zaszkodzą jednak także gospodarce amerykańskiej, dlatego konfrontacyjna polityka może napotkać w USA opór. Efektem wzrostu ceł może być większy napływ towarów z obu stron konfliktu do UE, zwiększający konkurencję dla europejskich firm.

Dlaczego nałożono kolejne cła?

Po pierwsze, celem administracji Donalda Trumpa jest redukcja deficytu handlowego, który w 2017 r. w relacjach z Chinami sięgnął 376 mld dol. Po drugie, chodzi o zwalczenie nieuczciwych praktyk handlowych, przede wszystkim kradzieży własności intelektualnej. Dotychczasowe negocjacje z Chinami nie przyniosły oczekiwanego rezultatu, dlatego USA zwiększają presję gospodarczą. W czerwcu i sierpniu nałożono cła na import do USA towarów o łącznej wartości 50 mld dol., co spotkało się z symetrycznymi działaniami odwetowymi Chin. Zapowiedziane obecnie opłaty są czterokrotnie wyższe, co w założeniu ma mocniej wpłynąć na chińską gospodarkę i zmusić do ustępstw, m.in. do redukcji ceł czy rezygnacji z wymogów transferu technologii od amerykańskich inwestorów.

Jak na decyzję USA zareagują Chiny?

Chiny zapowiadają reakcję odwetową: wprowadzenie kolejnych ceł na zakup towarów z USA o wartości 60 mld dol. Wraz z tymi, które nałożyły w czerwcu i sierpniu (o wartości 50 mld dol.) objęłyby one większość importu z USA (w 2017 r. był on wart 130 mld dol.). Możliwe jest także wprowadzenie zakazu eksportu do USA produktów istotnych dla amerykańskich producentów (np. komponentów czy surowców) oraz utrudnianie działalności amerykańskich firm w ChRL (już wstrzymano procesy wydawania licencji dla części z nich). Kolejne decyzje USA mogą też doprowadzić do odwołania zaplanowanych na drugą połowę września negocjacji handlowych, co już zapowiedzieli Chińczycy. 

Jakie są perspektywy powstrzymania amerykańsko-chińskiej wojny celnej?

USA sugerują zniesienie nowych ceł w razie realnych ustępstw, jednocześnie zapowiadając nałożenie ceł na resztę importu z ChRL (o wartości 267 mld dol.) w razie podjęcia działań odwetowych. Takie podejście ogranicza Chinom pole manewru – koncesje byłyby okazaniem słabości. Dlatego należy spodziewać się eskalacji konfliktu handlowego.

Amerykańskie stanowisko może jednak ulec osłabieniu ze względu na negatywne skutki gospodarcze – wzrosną ceny dóbr konsumpcyjnych sprowadzanych z Chin, pogorszą się też warunki eksportu produktów z USA. W trakcie konsultacji przed wprowadzeniem ceł, przeważająca większość przedsiębiorstw opowiedziała się przeciw nowym barierom. Na niespełna 50 dni przed wyborami połówkowymi do Kongresu, pojawią się z pewnością naciski na administrację i członków Kongresu, by doprowadzić do deeskalacji.

Jakie będą skutki ceł dla Unii Europejskiej?

UE, w tym Polska, nie jest bezpośrednio narażona na wzrost barier taryfowych. Efektem ceł może jednak być przekierowanie części handlu USA–ChRL na inne rynki, w tym do UE. Spowodowałoby to zwiększenie konkurencji dla przedsiębiorstw na rynku unijnym. Jednocześnie mogłoby doprowadzić do korzystnej dla konsumentów obniżki cen produktów objętych cłami. Mogą się także pojawić szanse biznesowe na rynkach USA i Chin dla firm z państw UE produkujących dobra substytucyjne wobec towarów obłożonych cłami. Jednak opłaty zaburzą globalne łańcuchy wartości, co może negatywnie odbić się na europejskich przedsiębiorstwach w nich uczestniczących.

Wraz z eskalacją wojny handlowej będą narastać naciski polityczne na UE, aby wsparła USA lub ChRL. Może to także stać się jednym z argumentów w rozmowach z USA (o uniknięciu kolejnych ceł) czy z Chinami (o otwarciu rynku).