Znaczenie regionu Azji i Pacyfiku dla polskiej polityki zagranicznej stale wzrasta
Początek spotkania: 05.10.2016, 00:00
Zakończenie spotkania: 05.10.2016, 00:00
Zakończenie spotkania: 05.10.2016, 00:00
Azja powraca do roli światowego centrum gospodarczego i politycznego. Dlatego stale wzrasta jej znaczenie zarówno dla polskiej polityki zagranicznej, jak i dla gospodarki – podkreślali uczestnicy drugiej edycji Dnia Azji i Pacyfiku, zorganizowanego 5 października 2016 r. w Sejmie RP.
Azja powraca do roli światowego centrum gospodarczego i politycznego. Dlatego stale wzrasta jej znaczenie zarówno dla polskiej polityki zagranicznej, jak i dla gospodarki – podkreślali uczestnicy drugiej edycji Dnia Azji i Pacyfiku, zorganizowanego 5 października 2016 r. w Sejmie RP.
Pomimo oddalenia geograficznego Azja i region Pacyfiku są coraz bliżej Polski . Jak wskazał minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski, jest to efekt nowych połączeń infrastrukturalnych, w tym kolejowych i lotniczych, a także współpracy w sferze kultury, czego najlepszym przykładem jest popularny wśród Azjatów Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina.
Zacieśnianie relacji politycznych z krajami Azji i Pacyfiku może wesprzeć realizację polskich interesów, w tym przyznanie Polsce niestałego członkostwa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w latach 2018–2019. W długiej perspektywie najważniejsze są jednak relacje gospodarcze, co wynika z potencjału ludnościowego Azji i zachodzących tam zjawisk. Gość specjalny konferencji Sarath Amunugama, minister do zadań nadzwyczajnych Sri Lanki, podkreślił znaczenie dynamicznej urbanizacji na kontynencie azjatyckim, co łączy się z rozrostem klasy średniej. Oznacza to nie tylko rosnącą siłę nabywczą społeczeństw azjatyckich, ale też konieczność zwiększania inwestycji, głównie w rozbudowę infrastruktury (w tym systemów transportowych, oczyszczania ścieków, dostarczania wody pitnej, elektryczności). Z uwagi na ograniczone zasoby wielu państw kluczową kwestią jest finansowanie – potrzeby inwestycyjne Azji szacuje się na ok. 800 mld dol. rocznie. Minister Amunugama podkreślił, że niezbędny do tego jest udział instytucji międzynarodowych, w tym Azjatyckiego Banku Rozwoju czy Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (którego członkiem założycielem jest Polska), a także banków państwowych i prywatnych.
Polska może aktywnie włączyć się w realizację inwestycji w Azji oraz zwiększyć obecność swojego biznesu na tym kontynencie. Przeszkodą jest jednak m.in. brak wiedzy o rynkach azjatyckich i związana z tym bariera mentalna, utrudniająca wyjście poza dobrze znany rynek UE, gdzie trafia obecnie ok. 80% polskiej sprzedaży zagranicznej. Potrzebę dywersyfikacji polskiego eksportu wyraził podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki. Zapowiedział, że rząd będzie aktywnie wspierał polskie firmy i kapitał na rynkach poza UE, w tym w Azji. Będzie to realizowane m.in. przez tworzoną Polską Agencję Handlu i Inwestycji (PAHiI) i jej biura zagraniczne.
Powstaje pytanie, jak mierzyć sukces polskich firm w Azji. Zdaniem Krzysztofa Sengera, członka zarządu Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (na bazie której w styczniu 2017 r. ma powstać PAHiI), sukcesem będzie zmiana struktury geograficznej polskiego eksportu, tak by udział Azji był w niej znacznie większy niż obecnie (w 2015 r. jedynie nieco ponad 6% polskiego eksportu trafiło na rynki azjatyckie). Z kolei według prof. Piotra Ostaszewskiego ze Szkoły Głównej Handlowej sukces można mierzyć rozpoznawalnością marki Polski wśród konsumentów w Azji.
Należy zdawać sobie przy tym sprawę, że Azja jest mocno zróżnicowana pod względem poziomu rozwoju gospodarczego, ale też politycznie, kulturowo, etnicznie, językowo czy prawnie. Dlatego, jak zauważył prof. Krzysztof Szczerski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, polska polityka zagraniczna wobec Azji musi być elastyczna i wykorzystywać różne zestawy narzędzi. Wskazał tu na trzy główne poziomy współpracy, na których można realizować polskie interesy: bilateralny, regionalny (jak np. format „16+1” obecny w relacjach z Chinami) oraz w ramach UE.
Fot. A. Szostak