Wybory do Kongresu określą politykę USA wobec Ukrainy
03.11.2014, 00:00
03.11.2014, 00:00
Gdy amerykańscy wyborcy ruszają do urn, pomoc wojskowa dla Ukrainy pozostaje pod znakiem zapytania - pisze Cordelia Ponczek
Gdy amerykańscy wyborcy ruszają do urn, pomoc wojskowa dla Ukrainy pozostaje pod znakiem zapytania.

4 listopada, po raz pierwszy od przeszło dekady, Amerykanie pójdą do urn, uwzględniając Rosję jako  główne zagrożenie bezpieczeństwa. Wprawdzie wybory nie dotyczą bezpośrednio prezydenta Baracka Obamy, ale mają związek z jego partią i prowadzoną polityką, w tym decyzją o nieudzieleniu pomocy wojskowej Ukrainie.

Obecnie w Kongresie – dwuizbowym organie ustawodawczym USA – panuje rozłam. Republikanie kontrolują Izbę Reprezentantów, dysponując 234 z 435 miejsc*, zaś demokraci są większością w Senacie – posiadają 53 z 100 miejsc*. Zmiana tego układu może być dla Kongresu szansą na wprowadzenie przepisów umożliwiających pomoc wojskową USA dla Ukrainy. 

Pomoc wojskowa dla Ukrainy – Kongres kontra Biały Dom

Liczby są wymowne. Według lipcowych badań Pew Research 26% Amerykanów postrzega Rosję jako nieprzyjaciela, a 49% jako poważny problem (dla porównania, w 2013 roku było to odpowiednio 18% i 36%). Zaniepokojenie społeczne zwiększającym się rosyjskim autorytaryzmem zdecydowanie wzrosło w ciągu roku z 32% do 53%. Ponadto, dla 54 % Amerykanów postawa Obamy w polityce zagranicznej nie jest wystarczająco stanowcza („not tough enough”).

Tę opinię podziela nie tylko społeczeństwo. Prezydent znajduje się pod rosnącą presją obu izb, by bardziej wesprzeć Ukrainę. Po sierpniowej wizycie prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki Izba Reprezentantów uchwaliła rezolucję nr 726, niewiążącą deklarację wzywającą administrację Obamy do udzielenia szybkiej pomocy wojskowej rządowi Ukrainy i wprowadzenia kolejnych sankcji wobec Putinowskiego rządu za pogwałcenie integralności terytorialnej Ukrainy. 

Ustawodawstwu towarzyszą proste deklaracje. Starsi senatorzy Partii Demokratycznej – wraz z republikanami – naciskają na prezydenta Obamę, by zadeklarował pomoc wojskową dla Ukrainy. Demokrata z Michigan Carl Levin, członek senackiej komisji ds. uzbrojenia (Senat Armed Services Committee), który w sierpniu wizytował Ukrainę, w wizycie prezydenta Poroszenki upatrywał dla prezydenta Obamy szansę na zmianę jego długo podtrzymywanego stanowiska, że niemożliwe jest zbrojne rozwiązanie konfliktu między Kijowem a Moskwą. Ewidentnie mu się to nie udało.   

Kwestia pomocy wojskowej dla Ukrainy nie jest problemem czysto partyjnym. W Kongresie opracowywane są dwie dwupartyjne ustawy mające na celu dozbrojenie Ukraińców. Pierwsza z nich to H.R  5190, zgłoszona przez przedstawicieli „kliki” (caucus) ukraińskiej: Jima Gerlacha (republikanina z Pensylwanii)*, Marcy Kaptur (demokratkę z Ohio) i Sandera Levina (demokratę z Michigan). Proponowana „Ukraine Security Assistance Act of 2014” uprawniałaby prezydenta USA do zapewnienia „odpowiedniej i niezbędnej pomocy w celu ochrony ukraińskiej demokracji i suwerenności” i utrzymała w mocy amerykańskie zaangażowanie na rzecz rozwoju ukraińskiej demokracji.

Druga ustawa to S. 2828, „Ukraine Freedom Support Act of 2014”, zaproponowana wspólnie przez senatora Roberta Mendeza (przewodniczący, demokrata, New Jersey) i Boba Corkera (ranking member, republikanin, Tennessee). Została ona jednogłośnie przyjęta przez senacką komisję polityki zagranicznej. Wprowadza dalsze sankcje wobec Federacji Rosyjskiej, wzywa do pomocy wojskowej i w zakresie bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz do uznania jej za „major Non-NATO ally”, którego to określenia prezydent Obama odmówił prezydentowi Poroszence. 

Mimo to przywódca senackiej większości Harry Reid (demokrata z Nevady), kontrolujący porządek obrad i „klikę”, permanentnie blokuje ustawodawstwo, któremu sprzeciwia się administracja Obamy. Jakakolwiek ustawa dotycząca pomocy wojskowej – zgłoszona przez obie lub jedną partię – nie ma szans na zaistnienie.

Wybory – runda druga

Nikt nie spodziewa się zmiany w dominacji republikanów w Izbie Reprezentantów, dlatego prawdziwe starcie wyborcze jest związane z senatem. Pobieżny wgląd w statystyki pokazuje, że na 435 miejsc Izby Reprezentantów, których będą dotyczyć wybory, tylko w 9 przypadkach wynik jest niepewny. W senacie wybory dotyczą 30 miejsc – w 10 przypadkach można się spodziewać wyrównanej rywalizacji. Republikanie potrzebują 6 miejsc, by zdobyć większość. 

Republikański Kongres zwiększyłby szansę na wysłanie amerykańskiej broni do Ukrainy. Jeśli republikanie zdobędą kontrolę w Senacie, nieugięty demokratyczny senator Harry Reid utraci funkcję przywódcy większości, a tym samym możliwość niedopuszczenia pod obrady Senatu ustaw związanych z pomocą wojskową. Senator Reid zostałby zastąpiony przez republikańskiego senatora Mitcha McConnela (Kentucky), obecnego przywódcę mniejszości senackiej.  

Senator McConnell, choć niepopularny nawet we własnej partii, jest znany jako rozjemca (dealmaker). Mógłby odegrać rolę pośrednika między dwupartyjnymi inicjatywami Kongresu a Białym Domem – w przeciwieństwie do idącego po linii partyjnej senatora Reida. Republikanie mają w perspektywie wybory prezydenckie w 2016 roku, co sprawia, że mogą być przychylniejsi dwupartyjnym ustawom – takim jak dwie czekające w Kongresie – które Obama może rozważyć.

Niezależnie od wyników wyborów połówkowych, prezydent Obama pozostanie na stanowisku przez następne dwa lata. By uchwalić jakiekolwiek wsparcie dla Ukrainy, Kongres musiałby uniknąć blokady i wypracować rozwiązanie wspólnie z prezydentem lub osiągnąć poważną większość 2/3 („superwiększość”). Dzięki temu mógłby odrzucić prezydenckie weto – co jest możliwe, biorąc pod uwagę dwupartyjną naturę dotychczasowych aktów dotyczących pomocy wojskowej.  

Jednocześnie w trakcie swojej kampanii republikanie obiecują zastopować dotychczasową politykę prezydenta Obamy i „get things done”. Są w stanie osiągnąć oba cele, jeśli zaproponują własny atrakcyjny program i wypracowują porozumienie z Białym Domem. Obama przedstawia się jako silny  stronnik dwupartyjności i chce wnieść pod rokowania realistyczne propozycje. W wtorek wyborcy wskażą, które ustawy przykują uwagę Kongresu i prezydenta.


Autor: Cordelia Ponczek
Tłumaczenie: Michał Wojnarowicz
 *Demokraci dysponują pozostałymi 201 miejscami.
 *Republikanie dysponują 45 miejscami, zaś 2 miejsca należą do kandydatów niezależnych (tzw. swing votes)
 *6 stycznia 2014 r. kongresmen Gerlach ogłosił, że przechodzi na emeryturę i nie będzie ubiegał się o reelekcję w wyborach połówkowych w 2014 roku. Nie wpłynie to na status H.R 5190