Polska potrzebuje wspólnej europejskiej strategii bezpieczeństwa – Tomasz Siemoniak otwiera XVI edycję Studium Polityki Zagranicznej Akademii PISM
25.10.2013, 00:00
25.10.2013, 00:00
Największym problemem, z którym boryka się dziś sektor obronny w Europie są niewystarczające środki przeznaczane na jego funkcjonowanie.
Największym problemem, z którym boryka się dziś sektor obronny w Europie, są niewystarczające środki przeznaczane na jego funkcjonowanie.

Kwestia ta będzie omawiana w trakcie dwóch najważniejszych spotkań międzynarodowych poświęconych obronności, które odbędą się w najbliższym czasie – podczas szczytu Rady Europejskiej w grudniu 2013 r. i szczytu NATO w 2014 roku. O nadziejach związanych z tymi dwoma spotkaniami mówił właśnie w trakcie swojego wykładu w PISM minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.

Według niego Europa nie powinna lekceważyć potencjału, jaki drzemie w rozwijaniu działalności grup bojowych UE, a sama Unia musi dokonać rewizji swojej strategii bezpieczeństwa i nie lekceważyć tej kwestii w trakcie szczytu Rady. Według niego grupy bojowe powinny pełnić rolę swego rodzaju odwodu przy realizacji takich operacji jak te, które NATO przeprowadzało na Bałkanach, czy w Kosowie i nie powinno się lekceważyć ich roli. Siemoniak mówił także o potrzebie konsolidacji przemysłu obronnego, dodając, że kryzys ekonomiczny nie może być usprawiedliwieniem dla zaniedbywania polityki bezpieczeństwa. Niestety jak zauważył szef MON w UE brak jest konsensusu, co do tego, jak powinna wyglądać wspólna polityka bezpieczeństwa. Wielka Brytania na przykład uważa, że jej budowa to dublowanie zadań NATO i nie jest skłonna, by popierać ideę jej tworzenia. Z kolei Polska jest zdania, że Europa powinna robić więcej na rzecz swojej obronności, zwłaszcza, że w coraz mniejszym stopniu będzie mogła liczyć na wsparcie Stanów Zjednoczonych, które są zmęczone byciem głównym płatnikiem do NATO-wskiego budżetu. Waszyngton pokrywa bowiem aż 73% wszystkich kosztów utrzymania Sojuszu Północnoatlantyckiego, a w coraz mniejszym stopniu lokuje swoje interesy w Europie, odkąd nastąpił tzw. zwrot ku Azji, polegający na większym zaangażowaniu amerykańskiej administracji w rozwijanie relacji w rejonie Azji i Pacyfiku. Dlatego też Amerykanie coraz mocniej akcentują, że Europa musi w większym stopniu ponosić wydatki związane z obroną swojego terytorium. 

Minister Siemoniak odnosząc się do zbliżającego się szczytu NATO podkreślił, że dużą niewiadomą jest to, co nastąpi po zakończeniu operacji w Afganistanie. W tym momencie nie ma pomysłów jak rozwiązać problemy tego kraju. Szef MON stanowczo także sprzeciwił się głoszonej przez niektórych tezie, jakoby NATO jako organizacja miało przestać istnieć. Przyznał jednak, że bolączką sojuszu jest rozziew między ambicjami, a tym jakiego wkładu są w stanie dokonać poszczególne kraje, aby te ambicje zrealizować. 

Minister Siemoniak pytany o współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa ze wschodnimi sąsiadami, przyznał, że o ile z Rosją i Białorusią właściwie ona nie istnieje, o tyle między Polską a Ukrainą zaczyna się rozwijać – istnieją programy wymiany, a ukraińscy żołnierze biorą udział w ćwiczeniach prowadzonych przez NATO. Stanowczo sprzeciwił się także prezentowanemu w mediach wizerunkowi, że natowskie ćwiczenia mają być odpowiedzią na przeprowadzane wspólnie przez Rosję i Białoruś ćwiczenia Zapad. 

Uczestnicy wykładu byli ciekawi, w jaki sposób Polska współpracuje w dziedzinie obronności z innymi krajami Grupy Wyszehradzkiej. Szef MON przyznał, że jak zwykle problemem jest tu brak środków, ale planowane są wspólne zakupy uzbrojenia. 

Wykład Tomasza Siemoniaka zainaugurował XVI edycję Studium Polityki Zagranicznej Akademii Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. 


Oprac. Joanna Kędzierska