Nobel na zachętę - komentarz Łukasza Kulesy
11.10.2013, 00:00
11.10.2013, 00:00
Przyznanie pokojowej nagrody Nobla OPCW to przede wszystkim wyraz nadziei na doprowadzenie do szczęśliwego końca misji tej organizacji w Syrii.
Jeszcze dwa miesiące temu tylko garstka zainteresowanych tematem wiedziała o istnieniu Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (ang. OPCW), powołanej przez Konwencję o zakazie broni chemicznej jako jej organ wykonawczy. Jej „medialność” wystrzeliła pod niebiosa najpierw dzięki zaangażowaniu w badanie doniesień o użyciu broni chemicznej w Syrii, a potem dzięki rozpoczęciu realizacji planów zniszczenia tej broni. Przyznanie pokojowej nagrody Nobla to zatem przede wszystkim wyraz nadziei na doprowadzenie do szczęśliwego końca misji OPCW w Syrii. Chociaż porozumienie w sprawie chemicznego rozbrojenia Syrii wynegocjowały Stany Zjednoczone i Rosja, to właśnie Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej jako jedyna miała wystarczające podstawy prawne do działania, międzynarodowy prestiż i praktyczne możliwości objęcia nadzorem procesu unieszkodliwienia syryjskiego arsenału.

Działania na rzecz likwidacji broni chemicznej niemal zawsze pozostawały w cieniu kryzysów dotyczących dużo potężniejszego rodzaju broni masowego rażenia, czyli broni jądrowej. Broń chemiczną nazywano nawet lekceważącą „atomem dla ubogich”. Nagroda Nobla to z jednej strony wyraz uznania dla dotychczasowego dorobku Organizacji (pod jej egidą zniszczono ponad 80% zadeklarowanych zapasów broni chemicznej, przeprowadzono ponad 5 tys inspekcji), ale z drugiej strony zachęta do dokończenia procesu likwidacji światowych zapasów broni chemicznej. Zniszczenia swojego arsenału nie dokończyły jeszcze Rosja i Stany Zjednoczone, które są członkami Organizacji. Największym poza Syrią arsenałem broni chemicznej dysponuje Korea Północna. Z różnych powodów Konwencji nie ratyfikowały ponadto Egipt, Izrael, Angola, Birma i Sudan Południowy. Być może dzięki zwiększonemu zainteresowaniu tematem wywołanemu przez pokojowego Nobla część z tych państw zdecyduje się na zmianę swojej polityki.

Oprac. Łukasz Kulesa